Uwielbiam zakupy z Olenką. Dogadujemy się wspaniale. Przed pójściem na zakupy ustalamy reguły. Olenka trzyma się ich dzielnie, nie wymusza. Ja natomiast lubię czasem nagiąć wcześniejsze ustalenia i kupić jej coś nadprogramowo. Lubię ją rozpieszczać, lubię sprawiać jej radość. Nasze wspólne zakupy to nieustanny dialog, który jest momentami naprawdę bardzo zabawny. Jest niezdecydowana, jeśli musi coś wybrać a z czegoś zrezygnować. I wtedy najczęściej pada sakramentalne pytanie: “Babciu a co o tym sądzisz?” I jak tu nie kochać zakupów z Olenką!
Miesiąc: kwiecień 2017
Trochę zaległości
Lipiec z Jackiem i Kay’ą. To był wspaniały czas. Krótko, bo tylko tydzień, ale za to bardzo intensywnie. Kochani miło wspominać czas spędzony z Wami, ale każde wspomnienie niestety niesie ze sobą tęsknotę. Uściski dla całej naszej kanadyjskiej piąteczki – przepraszam – szósteczki. Zapomniałam o Franiu.
Wrzesień. Piękne upalne dni. Jaszcze po pracy można było zajrzeć na plażę…
Szósteczka Olenki. Przemiła jak zawsze uroczystość w gronie najbliższych. Olenka urocza Jubilatka szczęśliwa i radosna.
Krótka fotograficzna relacja z moich październikowych imienin w Mandu, gdzie zajadaliśmy się pierogami na wiele sposobów. Zjeść tu można zawsze pysznie, obsługa miła i wydzielony plac do zabawy dla milusińskich. Jedyny kłopot z miejscami, ale jeśli się wcześniej zarezerwuje, to i ten problem znika.
Walentynki 2017 pod znakiem czerwonego serduszka świętowaliśmy w restaurante Tesoro i u wnuków.
Wielkanoc
Najlepsze życzenia z okazji świąt Wielkanocnych wszystkim czytelnikom mojego bloga. I choć pogoda nie wróży nic dobrego, to mam nadzieję, że z jej kaprysami wszyscy sobie doskonale poradzimy i będziemy w gronie najbliższych doskonale bawić się i wypoczywać.
Akcenty świąteczne u mnie na parapecie już od tygodnia.
Najlepsza focaccia
Focaccia – jestem jej zdecydowaną fanką! Przepis poniższy zawsze się udaje. Ciasto nie ma sobie równych. Jest puszyste i delikatne.
Foccacia świetnie sprawdza się jako starter przed imprezą podana z dobrej jakości oliwą z oliwek. Pierwszy raz zagości na naszym wielkanocnym stole, choć to zdecydowanie nie tradycyjne wielkanocne danie. Ale czemu nie. Nic nie stoi na przeszkodzie żeby na stole obok chleba znalazła się również focaccia.
Składniki:
1 saszetka suszonych drożdży
1 łyżeczka cukru
310 ml ciepłej wody
5 łyżek oliwy z oliwek
400 g mąki (u mnie pół na pół z krupczatką)
2 łyżeczki soli morskiej
kilka gałązek tymianku świeżego lub suszonego
pomidorki koktajlowe
kilkanaście oliwek
Wykonanie:
1. Do miski wlać ciepłą wodę, 1 łyżeczkę cukru, 3 łyżki oliwy i drożdże. Dokładnie wymieszać i odstawić na 5 minut.
2. Mąkę wymieszać z jedną łyżeczką soli morskiej. Zrobić wgłębienie i wlać do niego drożdżowy zaczyn. Dokładnie wyrobić ciasto. Można dodatkowo podsypać mąką, jeżeli ciasto klei się do ręki.
3. Wyrobione ciasto przełożyć do wysmarowanej oliwą miski. Przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na mniej więcej godzinę. Ciasto w tym czasie powinno podwoić swoją objętość.
4. Wyrośnięte cisto rozłożyć na wyłożonej papierem do pieczenia blaszce.
5. Na cieście poukładać połówki pomidorków i oliwki, lekko je dociskając (każdą oliwkę przekroiłam na 3 części). Posypać tymiankiem i gruboziarnistą solą morską oraz delikatnie skropić oliwką. Włożyć do piekarnika nagrzanego do 190 stopni i piec około 20 minut.
Gotowe do konsumpcji
Bez Mazurka nie wyobrażam sobie Wielkanocy, choć w moim rodzinnym domu nie było takiej tradycji.
Mazurek kajmakowy – dla mnie numer jeden spośród wszystkich mazurków. To taka klasyka gatunku – kruchy, słodki i bardzo maślany – pycha! A masa do niego robi się praktycznie sama. Taki domowy kajmak – palce lizać. Kupiony w puszcze nie umywa się do niego. Słodycz kajmaku zawsze przełamuję dodając do mazurka wyrazisty nieco kwaskowy dżem z czarnej porzeczki.
Moje tegoroczne mazurki ozdobione rustykalnie bez większej precyzji. Nie ma wątpliwości, że to domowy wyrób. Trzy z masą kajmakową i jeden duży czekoladowy. Przepis z ubiegłego roku sprawdzony i doskonały w smaku więc po co zmieniać.
Składniki na kruche ciasto:
600 g mąki (pól na pół pszennej i krupczatki)
5 żółtek
100 g cukru pudru
200 g masła
2 łyżki gęstej śmietany
szczypta soli
1 puszka mleka skondensowanego słodzonego
100 g masła
Mleko w puszce (zamknięte) umieścić w garnku i zalać wodą (puszka musi być cały czas w wodzie; w razie konieczności wodę uzupełniać). Przykryć garnek i gotować minimum przez 2,5 godziny. Puszkę lekko wystudzić, następnie otworzyć. Do jeszcze ciepłej masy dodać masło i wymieszać do momentu rozpuszczenia masła i połączenia składników. Na koniec można dodać 25 g alkoholu.
Na spód mazurków kajmakowych dałam warstwę dżemu z czarnej porzeczki. Następnie warstwa kajmaku i zabawa w dekorowanie.
Masa czekoladowa:
1 szklanka cukru
4 łyżki kakao
1/2 szklanki śmietany (30%)
2 łyżki masła
2 łyżki rumu lub innego alkoholu (opcjonalnie)
Wszystkie składniki włożyć do rondla, gotować na małym ogniu mieszając aż masa zrobi się gęsta. Na końcu masę można wzbogaci rumem lub innym trunkiem. Tak przygotowana masa wylądowała na kruchych spodach wcześniej posmarowanych dżemem z czarnej porzeczki. Potem już tylko dekoracja.
Przepis na masę czekoladową jest naprawdę prosty i bardzo smaczny. Ja wykorzystuję ten krem również do innych ciast. Doskonały także jako masa do andrutów.
Bananowo-czekoladowe muffinki
Świetnie skomponowane babeczki. Kakao, czekolada i banany idealnie do siebie pasują. Dzięki bananom i jogurtowi babeczki są wilgotne, wspaniale pachną, a z roztopioną w środku czekoladą smakują wybornie.
Składniki:
2 dojrzałe banany pokrojone w kostkę
2 jaja
1/3 szklanki oleju
1 i 3/4 szklanki mąki pszennej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego lub cukier waniliowy
5 – 6 łyżek jogurtu naturalnego
czekolada mleczna lub gorzka
2 łyżki kakao
3/4 szklanki cukru
Wszystkie składniki wrzucamy do miski, mieszamy i przekładamy do formy muffinkowej wyłożonej papilotkami. Na każdą papilotkę nakładamy czubatą łyżkę ciasta na którym wkładamy 1 – 2 kostki czekolady. Przykrywamy ciastem do wysokości 3/4 papilotki. Pieczemy 20 – 25 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni.
Muffinki są naprawdę wyśmienite. Upiekłam je w towarzystwie i z pomocą Tobiaszka – mojego najmłodszego wnusia, uroczego słodziaka. Było to dla mnie wyjątkowo przyjemne zadanie!!!
Święto Rysia
Urodziny i imieniny Rysia świętowaliśmy kameralnie z dziećmi i wnukami. Z racji pięknej pogody uroczystość odbyła się w plenerze w naszej tuchomskiej ostoi.
Rozpoczęliśmy obiadem w restauracji Mulk, która zawsze raczy swoich gości pysznym i bardzo obfitym jadłem. Powiem krótko to był bardzo sympatyczny dzień, który umiliły nasze najmłodsze skarby wnosząc beztroski śmiech i radość lejąc tym samym miód na nasze rozpierające dumą serca.
Po sutym “mulkowym” obiedzie kontynuowaliśmy świętowanie w Tuchomku. Była to jednocześnie inauguracja nowego sezonu.
Kulinarne popisy Natalki i Agnieszki
Nutella w natarciu
Runmageddon Gdynia 2017
Dzisiaj w Gdyni odbył się ekstremalny bieg pod szyldem Runmageddon Gdynia. Ponad 4000 uczestników zmierzyło się z trasą Runmageddon w formule Rekrut. Trasa biegu to mordercze 6 km i 30 wymęczających przeszkód. Zawodnicy musieli nie tylko biec, ale też wspinać się, czołgać i skakać. Wystartowali o godz. 10 w okolicach zabytkowej stajni na Kolibkach. Organizatorzy, jak informował nas Bartek – uczestnik biegu – zapraszając nas tę imprezę, obiecywali krew, pot i łzy. A sam zainteresowany obiecywał dużo dobrej zabawy. Jak obrazują fotki zarówno emocji jak i dobrej zabawy nie brakowało.
Dopingowali osobiście i jako pierwsi gratulowali Bartkowi jego wierni fani – Aga, Olenka i Rysiu. Równie wierni fani – ja z Tobisiem w domu ściskaliśmy kciuki za powodzenie tej hardkorowej eskapady, która koniec końców okazała się dla Bartka sukcesem (5 miejsce w kategorii 40+) – brawo!!! Jest to sukces tym większy, iż w tego typu biegach nie chodzi tylko o osiągnięty czas i miejsce. Uczestnicy mają wielką satysfakcję, kiedy po prostu dotrą do mety. Dla niektórych uczestników bieg kończył się na różnych etapach wyścigu, co jest normą w tego typu imprezach.