Koryciny i inne

Nie da się zaprzeczyć, że lubimy wieś, zwłaszcza starą, która powoli odchodzi w zapomnienie. Dlatego bardzo chętnie odwiedzamy takie miejsca. Koryciny niewątpliwie kojarzą się właśnie z takimi klimatami. Byliśmy tu już trzeci raz. Na tę turystyczną eskapadę zabrał nas Grzesiu i Jola. Pogoda dopisała. Mogliśmy spędzić kilka wspaniałych godzin wśród natury, urzekać się pięknem kwiatów i ziół oraz ich obłędnym zapachem. A przy tym dobrze się bawić.

Zioła tu produkowane są nieodzownym elementem moich kulinarnych poczynań. Mogę je kupić u siebie w Gdańsku, ale będąc w Korycinach nigdy nie wracam z pustą ręką. Kiedy odwiedzam tutejszy sklep z Darami Natury zawsze  wychodzę z niego suto zaopatrzona w zioła i przetwory tu produkowane.

Tym razem nieco zawiodła nas tutejsza karczma. Chyba nie trafiliśmy z wyborem dań. Najgorzej trafił Grzegorz… Ale to bynajmniej nie popsuło nam dobrego nastroju. Nie mniej jednak poobiednią kawę skonsumowaliśmy gdzie indziej.

“Krętymi drogami”  udało się nam trafić do wsi Pomigacze, na uboczu której mieści się Majątek Howieny. Tu w klimatycznym miejscu napiliśmy się dobrej kawy. Były też lody i sernik, na które niestety trzeba było  trochę poczekać, jednak ich ogromna porcja całkowicie nam to zrekompensowała.

Majątek otoczony jest lasami i drewnianym ogrodzeniem, a za nim bardzo stare, drewniane zabudowania, okazały dworek w którym mieści się karczma. Wszystkie zabudowania są  autentyczne, wiekowe, przywiezione czasem z odległych okolic. Miejsce naprawdę godne polecenia 🙂

Z Pomigacz to już tylko przysłowiowe dwa kroki do Niewodnicy. Tam właśnie trafiliśmy. W gabinecie – co za niespodzianka – Bazylika katedralna w otoczeniu murów starego Gdańska. Wybór miejsca na obraz w pełni zakceptowany. Super. Mamy nadzieję, że patrząc na to malarskie dzieło będziecie czasem nas wspominać 🙂