Dzień Mamy w Tuchomku

 

Dzień Trzech Mam spędziliśmy rodzinnie w Tuchomku. Pogoda dopisała, humory także.

Koszenie, przycinanie, relaks, zabawy, śmiech, radość…

Spotkaliśmy się z dziećmi i wnukami w komplecie. To dla nas zawsze jest największą radością. Oby takich dni spędzonych wspólnie było jak najwięcej.

 

 

Tobiś na tuchomkowym wybiegu czuje się jak ryba w wodzie. Wszystko co nowe musi dotknąć, wypróbować i zamienić w ciekawą zabawę.

Brodzik dla ptaszków to dla niego okazja do zamoczenia rączek i taplania się  wodzie.

Zupa pomidorowa przygotowana w dużym wiaderku w piaskownicy to kolejny sposób na kreatywną zabawę.

Ale najlepsze są te z kręgu zakazanych. Na przykład fantastyczna zabawa  polegająca na grzebaniu i wybieraniu popiołu z ogniska. A jak się można przy tym wybrudzić! Kurzu co nie miara, a frajdy jeszcze więcej.  Owoc zakazany zawsze smakuje najbardziej!

Kosiarka do dla niego kolejne wyzwanie. Fajnie chodzić przy tatusiu i pomagać w koszeniu. Można tak długo w tą i z powrotem, w tą i z powrotem…

 

 

W drodze na obiad spotkaliśmy rzadko spotykanej maści szczeniaka. Hałasu narobił co nie miara, merdał ogonem zapraszając do zabawy.  Uroda czworonoga powalająca.

 

 

Tobiś znużony i nieco śpiący po kilkugodzinnej zabawie na powietrzu w oczekiwaniu na obiad miał nie tęgą minę. Zachęcany przez mamusię do drzemki nie chciał skorzystać. Po obiedzie wzmocnił się na tyle, że nie chciał mimo nadciągającej burzy zejść z placu zabaw. Konieczna była interwencja tatusia, który nie zważając na protesty Juniora doholował go z powrotem na działkę.

 

 

W zdrowym ciele, zdrowy duch. Popisy gimnastyczne Olenki. A po nich kilka chwil na relaks.

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *