Pietruszka w uroczym towarzystwie

 

Jedyne 4 złote a ile witamin! Bezcennych w porze ich niedoboru. Tak zachwyciła mnie ta zieleninka, że szybko opróżniłam doniczkę, która wydała mi się dla niej najodpowiedniejsza.

 

 

Piękne, dorodne zielone listki. Mam nadzieję, że będą dobrze rosły na kuchennym parapecie. Stąd najbliżej żeby uszczknąć, posiekać i na kanapkę lub do garnka.

 

 

 Przy okazji za 3,50 złotego trafiłam na tę różową “stokrotnie” piękną

 

 

 

Dla niej znalazłam stary ceramiczny apteczny moździeż, który bardzo, bardzo dawno temu dostałam od Eli B. Będzie towarzyszyła pietruszce na kuchennym parapecie.

 

 

Radości Wielkanocne

 

Radość Wielkiej Nocy już dawno za nami, ale długo ciągnące się zdrowotne niedomagania nie pozwoliły mi na wcześniejsze podsumowanie tych szczęśliwych chwil.

Pierwszy dzień świąt w prawdziwie radosnej rodzinnej atmosferze spędziliśmy u Natki i Tomka, którzy gościli również Agnieszkę, Bartka i  Rodziców Tomka. Do tego najmłodsi przedstawiciele naszej rodziny Olenka i Tadzio – zebrała się całkiem niezła czeredka…

Niczego nie zabrakło: była ciepła rodzinna atmosfera, tradycyjne Wielkanocne bardzo smaczne jadło i radość wspólnie spędzonych świątecznych chwil. Na pewno nie dopisała w tym roku pogoda, ale nawet ona nie zepsuła nam nastroju.

 

 

Tak radośnie reagował Tadzio na widok Mamy przebranej za misia

 

 

A miś był przecudnej wprost urody

 

 

Tata i Wujek – podwójna duma 

 

 

Tradycyjnie, suto i bardzo smacznie

 

 

I chociaż stół uginał się od smakowitych dań – to Olenka za aprobatą Cioci z wielką radością drobiła kromkę chleba, z której tylko niewielka część trafiała do jej buzi

 

 Szczęśliwa Mama – fotoreporter i Tadzio całkowicie pochłonięty konsumpcją ciasteczka

 

 

A to najpiękniejszy świąteczny obrazek. Olenka i Tadzio “zaczytani” w lekturze, którą tak niedawno zgłębiali ich rodzice: “Stoi na stacji lokomotywa, ciężka, ogromna i pot z niej spływa – tłusta oliwa… “

 

 

A drugiego dnia u nas w nieco okrojonym składzie, ale równie radośnie i smacznie.

 

 

Rodzinna atmosfera

 

Zaległości czas nadrobić. W świątecznym zabieganiu zabrakło czasu. A więc króciutko. W rodzinnej, szczęśliwej atmosferze spotkaliśmy się  (3.04) w gronie najbliższych na urodzinowych łakociach u Rysia.

Szczęśliwy Jubilat gościł swoje ukochane wnuki, dzieci i Anitkę.

U dziadziusia na urodzinach:

 

 

Pachnące, wiosenne, piękne

 

Trochę spóźnione, ale ciepłe i pachnące życzenia z okazji świąt Wielkanocnych dla wszystkich cierpliwie tu zaglądających.

 

 

W kuchennej scenerii w promieniach słońca hiacyntowe grono otwiera kolejne niebieskie dzwoneczki.

 

 

Ludowa aranżacja. Jedyny różowy w tej hiacyntowej rodzinie w towarzystwie koguta (trochę nieporadne moje dzieło) i drewnianego ptaszka.

 

 

 

Mazurki: pralinkowy i kajmakowy

 

Dzisiaj upiekłam spody do mazurków, a jutro będę robiła masy i ozdabiała. W tym roku po raz pierwszy będzie mazurek z masą pralinkową, a drugi tradycyjnie jak co roku z kajmakiem i czarną porzeczką.

 

Mazurek pralinkowy

 

 

Spód mazurka:

 

150g mąki pszennej

150g mąki krupczatki

200g  masła

100g cukru białego

1 żółtko

2 duże łyżki śmietany

1 łyżeczka ekstraktu z wanilii

 

Masa pralinkowa

 

100 g wafelków z nadzieniem z orzechów laskowych, pokruszonych

150 g orzechów laskowych (wcześniej uprażonych, obranych ze skórki i posiekanych)

200 g nutelli

biała czekolada do dekoracji i dżem z czarnej porzeczki na spód mazurka

Nutellę roztopić (najlepiej w kąpieli wodnej, ponieważ szybko się przypala), dodać pokruszone wafelki i posiekane orzechy.

Upieczony spód mazurka posmarować dżemem z czarnej porzeczki, a następnie masą pralinkową.

Czekoladę roztopić (w kąpieli wodnej) i udekorować.

 

 

Mazurek kajmakowy

 

Spód mazurka (porcja na dwa mazurki):

 

500g mąki pszennej

250g masła

3/4 szklanki cukru białego (ja daję mniej, bo masa kajmakowa jest bardzo słodka)

3 żółtka

3 duże łyżki śmietany i jeśli potrzeba 2 łyżki zimnej wody

1 łyżeczka ekstraktu z wanilii lub cukier waniliowy

 

Masa kajmakowa

 

1 puszka kajmaku gotowego (ja gotuję 3 godziny puszkę mleka skondensowanego słodzonego)

200 g masła

alkohol (spirytus, koniak) opcjonalnie

dżem z czarnej porzeczki

dekoracja – wg swoich upodobań

 

 

Do kajmaku dodaję roztopione masło i po wymieszaniu alkohol celem zaostrzenia smaku.

Upieczony spód mazurka smaruję dżemem z czarnej porzeczki, a następnie wykładam masę kajmakową.

Potem rzecz najprzyjemniejsza – dekorowanie.

 

Wielkanoc tuż tuż

 

Wielkanocne aranżacje powstały na bazie pisanek, świątecznych baranków, zajączków, bazi, ptaszków, przepiórczych jajeczek i piórek. Proste, bez zadęcia i udziwnień. W domu “zapachniało” wiosną choć za oknem wręcz przeciwnie – deszcz ze śniegiem. Dla mnie to dodatkowa mobilizacja, aby rozpocząć mazurkowe wypieki.

Fajansowa stara beczka a w niej pęk bazi, na których wiszą kartonowe ptaki – śpiewaki. Bazie zachwycają purpurą gałązek.

 

 

Typowo ludowa aranżacja: słomiany, bazarowy koszyk, “cepeliowski” wełniany baranek i pisanki – prawdziwe rękodzielnicze cuda.  

 

 

Cynowy talerz – jakieś koszykarskie trofeum z lat siedemdziesiątych a na nim moje pisanki – dekoupage’anki.

 

 

Z serii rodzinnych pamiątek – stary, przedwojenny, platerowany srebrem półmisek z pachnącą świecą, przepiórczymi wydmuszkami i kolorystycznie dobranymi pisankami (trzy wykonane przeze mnie – “złota” i “ptaszkowe”).

 

 

Pani Rudowłosa, pisanka – szmacianka w starym kieliszku do wina. Miałam całą kolekcję ubranych w szmatki wydmuszek. Robiłam je w okresie, kiedy Natka była malutka. Ona czynnie uczestniczyła w ich tworzeniu. Pozostała mi tylko P. Ruda – inne zmieniły właściciela.

 

 

Ptasie gniazdko i zajączek – stara zabawka Natki, którą tatuś przywiózł jej z jakiejś podróży.

 

 

U Cioci Anity

 

Po wielu różnych przeciwnościach w sobotę Tadziu mógł wreszcie złożyć Cioci urodzinowe życzenia. No ale niestety to nie Jubilatka była atrakcją spotkania. Tadek w tym względzie bezprzecznie wiódł prym. A spisywał się nadzwyczajnie. Grzeczny, uśmiechnięty, bardzo aktywny – przeuroczy zdobywca wszystkich serc.

A za oknem zupełnie nie w porę sypał dużymi płatkami mokry śnieg, który Tadzio oglądał z zainteresowaniem opowiadając z dużą dozą ekspresji w tylko jemu zrozumiałym języku o tych pogodowych anomaliach.

 

 

 Dwaj Przyjaciele

 

 

A pan Sowa upiekł specjalnie dla Pana Tadeusza smakowitego zajączka, z którego na koniec spotkania nie został nawet ogonek.

 

Hiacynt kuchenny

 

Hiacynty, to najpiękniejsze wiosenne kwiaty. Bogata gama pastelowych kolorów tych uroczych cebulowych piękności, które pojawiają się w kwiaciarniach już pod koniec lutego, pozwala cieszyć się ich widokiem w oczekiwaniu na nadejście “prawdziwej” wiosny. Nie potrafię przejść obojętnie obok kwiaciarni, gdzie wzrok przyciągają różnokolorowe bezpretensjonalne roślinki o mocnym charakterystycznym zapachu. Co tydzień przynoszę do domu jedną hiacyntową cebulkę. Tym razem wylądowała w kamiennym dzbanku w kuchni.

 

 

 

Skrzynkowa metamorfoza

 

Stara, trochę wysłużona skrzynka, która przez kilka lat z chwilą nadejścia ciepłej wiosennej pogody upiększała przeróżnymi kwiatowymi kompozycjami balkonowy parapet.

Po wykonaniu niezbędnych zabiegów “pielęgnacyjnych” znajdzie miejsce w łazience na akcesoria kąpielowe.

 

Before

 

 

 After

 

 

Tak wygląda po czyszczeniu, malowaniu i szlifowaniu – czyli po wykonaniu “brudnej” roboty. Ozdobieniem i wykończeniem zajmę się później. Po ostatecznym “upiększeniu” trafi do łazienki.

Utalentowany muzycznie  – Anioł Meloman – kilka lat temu wypatrzony na Jarmarku Dominikańskim wisiał w pokoju nad biurkiem wypełniając wnętrze starej ramy wykonanej w stylu shabby schick. Kilka razy próbowałam znaleźć dla niego inne miejsce, ale nie do końca byłam z moich pomysłów zadowolona. Ostatecznie został zawieszony w łazience, gdzie moim zdaniem komponuje się znakomicie. 

 

Łazienkowy anielski trębacz

 

 

Niedziela w Tuchomku

 

Pracowicie w Tuchomku

W niedzielę pogoda już nieco gorsza. Było zdecydowanie mniej słońca. Ale w wiosennych porządkach wcale to nie przeszkadzało. A było co robić. Udało mi się wygrabić część ogrodu – 12 pełnych taczek suchych liści, igieł, bylin i przyciętych krzewów. A to tylko 1/4 powierzchni wymagającej pracy z grabiami i sekatorem. Pierwsze koty za płoty! Sezon rozpoczęty pracowicie! Rysiu w tym czasie prowadził turniej Bilard Sport Amator Challenge. Kiedy wieczorem po mnie przyjechał był zdumiony i pełen podziwu dla moich porządkowych wyczynów.