Zaległości wakacyjne

Blisko dwa miesiące od powrotu z wakacji, czas najwyższy odrobić zaległości 😉

Pięć tygodni odpoczynku na Podlasiu obfitowało biesiadami, rodzinnymi spotkaniami, odwiedzaniem miejsc które kochamy, kibicowaniem olimpijskim zmaganiom, a nade wszystko spokojnym odpoczynkiem, relaksem w bliskości natury. Między sprawdzonymi przyjaciółmi byliśmy spokojni i otoczeni opieką. I choć niestety bociany w tym roku szybciej niż zwykle zebrały się do odlotu, to każdy „maruder” spotkany przy drogach, na polach w gniazdach radował w dwójnasób 😉

Wspominamy często podlaskie wakacje, które przynosiły nam radość i szczęście. Spotkania rodzinne wspaniałe, ciepłe, radosne, pełne szczerej serdeczności. To dla nas znaczy bardzo dużo, to nas buduje i dodaje wiary w ludzi. Były też chwile słabsze, ale o nich staramy się nie pamiętać.

W drodze na wakacje. Tomek nasz przewodnik i kierowca. Dziękujemy raz jeszcze za wspólną podróż i serdeczność nam okazaną 🙂

Fajny wieczór spędzony z Tomkiem w altanie w towarzystwie bociana, który niestrudzenie zataczał koła nad posesją. Zmęczony lataniem od czasu do czasu odpoczywał na kominie. Czyżby trening przed zbliżającym się bocianim odlotem? 🙂

Anulka z siostrzyczką Michaliną, pogodną, radosną, uroczo uśmiechniętą 🙂

Jedno ze spotkań z Jolą i Grzesiem, jak zawsze wyjątkowe. Nadajemy na tych samych falach, dobrze się razem bawimy. Brakuje nam tych spotkań.

W domowych pieleszach 😀

Wyprawa do Pentowa, VII Europejskiej Wioski Bocianiej. I choć dotarliśmy tu w pierwszych dniach po przyjeździe – 31 lipca, to niestety bociany już opuściły swoje gniazda udając się w daleką podróż. Ten niebywale wczesny czas ich odlotu, jak stwierdził przewodnik, był spowodowany wyjątkową suszą panującą na tym terenie, co przełożyło się na niedostatki w żerowiskach. Mieliśmy jeszcze okazję spotykać bociany, były to już jednak tylko pojedyncze, nieliczne osobniki.

Niepocieszeni prosto z Pentowa udaliśmy się do Alumnatu, naszej ulubionej knajpki w Tykocinie. Tu, jak zwykle smacznie i do syta 😉

Nasi Dobrodzieje.

Miałam przyjemność poznać Elę i Agnieszkę, z którymi jak się okazało łączą nas więzi rodzinne. Jakże to była miła niespodzianka i jakże wyjątkowe spotkanie. Ela obdarzona szczególnym darem. Pogodna, pełna dobrej energii, radosna, z jej twarzy nie zanika uśmiech. Emanuje dobrocią. Wchodząc zawłaszcza całą przestrzeń ale w dobrym tego słowa znaczeniu. To była prawdziwa radość Ją poznać. Miałam też okazję usłyszeć z Jej ust dużo ciepłych słów o moim Tatusiu, którego znała i którego tak ciepło wspominała. A ma do dla mnie szczególne znaczenie. Pozdrawiam Was przy okazji bardzo serdecznie i mam nadzieje, że będziemy miały okazję spotkać się jeszcze nie raz 🙂

Wspominamy te miłe, ciepłe i serdeczne chwile razem spędzone i za to też w szczególny sposób dziękujemy Iwonce i Leszkowi.

A taką pyszną owsiankę zjadałam na śniadanie w czasie, kiedy była Iwonka. Owsianka czekała na mnie każdego rana mniam, mniam. Dzięki Kochana.

Grilowanie w Truskolasach to już tradycja. Niezła gromadka tym razem się zebrała, nie mniej, nie więcej pełna czternastka 😉 Upał sakramencki, nie mniej gorąca atmosfera.

Kiedy wracaliśmy do domu, zdarzało się, że nasi gospodarze tak nas witali 😉

Zdecydowana większość krów w Polsce nie ma dostępu do pastwiska. Widok pasącej się na polu krowy, „szczęśliwej” krowy, to dzisiaj niezwykła rzadkość.

Krowa jaka jest, każdy widzi – można powiedzieć parafrazując słynny cytat Benedykta Chmielowskiego dotyczący konia. To stworzenie fascynujące, wrażliwe, inteligentne i piękne. Krowa ma długie rzęsy i najpiękniejsze oczy.

Obiad u Natki i Radka, chyba mogę tak powiedzieć, naszych młodych przyjaciół. Było pysznie i perfekcyjnie. Wspaniałe gniazdko sobie uwili. Wszystko do siebie pasuje, każdy szczegół jest ważny, można tylko podziwiać i cieszyć się wraz z nimi. Dziękujemy Kochani, czuliśmy się u Was wspaniale. Teraz czas na rewizytę w Gdańsku.

W drodze do domu jeszcze na chwilę w gościnne progi Joli i Grzesia 😉

W tykocińskim Alumnacie na smakowitym obiedzie 😉

Nasz szósty raz w Ziołowym Zakątku w podlaskich Korycinach. Mały wypad do miejsca w najbardziej dziewiczych regionach Polski, z dala od zgiełku i zanieczyszczeń poród lasów, pól i łąk.

Zawsze przy okazji uzupełniamy tu zapasy ziół w sklepie „Dary Natury”. Asortyment bogaty: różnego rodzaju zioła, przyprawy, herbaty, kawy, konfitury, przetwory, oleje, soki, miody i wiele, wiele innych. Polecam na przykład przyprawę do rosołu, sól himalajską do sałatek, pieprz ziołowy i sól ziołową, susz warzywny i kwiatowy sos do sałatek, przyprawę do kanapek. To moje must have. Każdy znajdzie coś dla siebie, co wzbogaci smakowo potrawy, a przy tym będzie zdrowe, naturalne i bez chemii 😉

Fajny czas tu spędziliśmy pomimo upału, z którym w tak doborowym towarzystwie daliśmy sobie bez trudu radę ;).

Krótka drzemka, kawa i lody na ochłodę 😉

Święto 15 sierpnia, tradycyjnie od wielu lat spędzamy na Podlasiu. Wiązanka ze zbóż i ziół poświęcona, a teraz czas na świąteczną biesiadę 😉 Dzięki Romciu, jesteś Wielka 😀

Późnym popołudniem, po powrocie z wojaży kawa w altanie to jest to. Przy okazji chwila spokoju i refleksji.

W Białymstoku z Hanią. Rysia zostawiłyśmy przy kawie i ciachu z nierozłączną Wyborczą, a same buszowałyśmy po galerii – sklepy, kawa, pogaduszki, takie fajne nic nierobienie 😉

Haniu dzięki za wspaniałą i co najważniejsze, owocną w zakupy wycieczkę 😉

W drodze powrotnej w Jeżewie na schabowym gigancie 😉

Kolejna niedziela w Stypułkach

Haniu, to był jeden z najpiękniejszych dni naszych podlaskich wakacji. Pyszny obiad w gronie rodzinnym. Takie spotkania są najcenniejsze, zostają w pamięci na długo. Wspaniała wycieczka po Łomży i okolicach zwieńczona zimnym piwem w kultowej łomżyńskiej kawiarni i fotką na ławeczce z Hanką Bielicką 😉 Dzięki, dzięki, dzięki. Zostaliśmy przywiezieni, odwiezieni i otoczeni opieką w 100 procentach.

Grilowanie bis w Truskolasach. Grono zacne. Tym razem dołączył Elbląg z Alą, Jerzym i Marysią oraz Irenka i Bodzio z Łap. Wspomnień nie było końca. Piękne spotkanie, podobnie jak w roku ubiegłym. Dobrze byłoby aby stało się tradycją. Tak a propos rodzinnych spotkań przyszły mi na myśl słowa piosenki z Kabaretu Starszych Panów : Rodzina, rodzina, rodzina ach rodzina. Rodzina nie cieszy, nie cieszy gdy jest, lecz kiedy jej nima samotnyś jak pies…

Dlatego doceniajmy rodzinę i rodzinne spotkania 🙂

W Niewodnicy Koryckiej u Joli i Grzesia dalszy ciąg rodzinnych spotkań.

W domowych pieleszach…

Oddech od upału w Kurowie i czas na lekturę. Wokół cisza i piękne zielone tereny Narwiańskiego Parku Narodowego.

Do widzenia… Koniec długich wakacji… Czas w drogę…

Drogę powrotną odbyliśmy z Bartoszem, który po nas przyjechał i przywiózł do domu. Przy okazji, zbaczając nieco z trasy, odwiedziliśmy nazistowski obóz zagłady w Treblince. Oczywiście wszystko odbyło się za sprawą Bartka, który z dużym zainteresowaniem eksploruje ciekawe i godne zobaczenia miejsca. Dzięki Bartku, zrobiłeś nam prawdziwą niespodziankę. Sami pewnie byśmy tu nie dotarli. Dzięki też, a może przede wszystkim, za ciekawą relację historyczną, dostępnie i ciekawie przekazaną. Najlepszy przewodnik ewer.