To moje drugie gofry. Pierwsze robiłam z przepisu znalezionego w necie. Miały być super chrupiące. Wyszły bardzo smaczne ale do chrupiących było im daleko.
Drugie, wyszły wyśmienite! A to dzięki przepisowi, jaki dostałam od mojej kochanej Romci. Mogę je polecić każdemu amatorowi gofrów. Na pewno się nie zawiedzie. Zatem do dzieła 🙂
5 jajek
20 dkg mąki
1 szklanka mleka
1/4 kostki masła (50 g)
1 łyżka oleju
2 łyżki cukru pudru 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
cukier waniliowy
szczypta soli
Jajka ubijać na gładką masę, dodając w trakcie ubijania cukier puder i cukier waniliowy. Następnie stopniowo dodawać roztopione masło, olej i mąkę wmieszaną z proszkiem do pieczenia i solą, na przemiennie z mlekiem. Do nagrzanej gofrownicy nakładać po trzy (2 x 3) stołowe łyżki ciasta. Piec około 6-7 minut w zależności od urządzenia, w jakim pieczemy gofry. U mnie było 7 minut. Gofry muzą być rumiane.
Podawać z cukrem pudrem, dżemem, owocami lub bitą śmietaną (oczywiście koniecznie własnoręcznie ubitą, a nie „sztuczną”).
Nie muszę dodawać, że pieczenie gofrów i ich konsumowanie, w takim towarzystwie jest samą przyjemnością.
Przy pieczeniu pierwszej wersji też miałam pomocników. Tadzio i Kajtuś pomagali w produkcji gofrowych wafli, a z Dziadziem Rysiem i ciocią Anitką w pałaszowaniu (trudno było nadążyć z pieczeniem).