Fajne na obiad.
Bardzo lubię polędwiczki wieprzowe. Robię je na różne sposoby: na grilu, a la schabowy, duszone z cebulką i jabłuszkiem, duszone z grzybkami i śmietaną i jeszcze inaczej w zależności od tego jaki smak „za mną chodzi” lub co mam w lodówce. Ostatnio zrobiłam takie rzec by można polędwiczki po myśliwsku?
4-5 małych kapeluszy suszonych prawdziwków łamię na małe kawałki i duszę do miękkości w małej ilości wody.
Polędwicę wieprzową kroję na grubsze plastry. Każdy z nich bardzo lekko rozbijam (nie mogą być cienkie), obtaczam w mące i smażę na rozgrzanym tłuszczu (olej + masło) na złoty kolor z obydwu stron. Przekładam do garnka z prawdziwkami. Każdą warstwę mięsa solę i posypuję przyprawą do pieczeni (przyprawa jest wspaniała, kupuję ją w Ciechanowcu, gdzie rok rocznie odbywa się festyn zwany świętem chleba. Oferują tam całą „orgię” różnorodnych przypraw. Pochodzą one z ekologicznych upraw i są niezwykle aromatyczne). Patelnię na której podsmażałam polędwiczki przepłukuję niewielką ilością wody, którą podlewam mięso. Duszę krótko około 15 minut. Mąka w której obtaczam mięso bardzo ładnie zagęszcza sos. Należy jednak pamiętać, żeby nie przesadzić z ilościa wody i tej z grzybów, i tej z przepłukanej patelni, bo wtedy sos będzie za rzadki. Podaję z kluseczkami francuskimi lub z kopytkami.