Małe, czerwone, rajskie

 

 

Rajskie jabłuszka

Błyszczące rumiane jabłuszka dojrzewają pod koniec lata, przybierając apetyczne czerowno różowe barwy. Zdobią ogród przez całą jesień, a na wiosnę pokrywają się mnóstwem różowych lub purpurowych kwiatów.

Owoce jabłuszek posiadają bardzo dużo pektyn co pokusiło mnie do zrobienia z nich rajskiego dżemu. Będzie to eksperyment, bo dotychczas wekowałam je w całości w syropie i służyły mi jako dekoracja do tortów i deserów.

 

 

Opłukane jabłuszka pokroiłam na ćwiartki i wydrążyłam gniazda nasienne.

 

 

Następnie w szerokim garnku o grubym dnie podgrzewałam 1,5 kg wydrążonych jabłuszek z 1 szklanką wody do uzyskania konsystencji dżemu. Dodałam 1 kg cukru, dwie łyżeczki cynamonu i gotowałam do momentu zagęszczenia. Dodałam jeszcze szklankę cukru, bo wydawał mi się za kwaśny i gotowałam jeszcze ok. 1/2 godziny. Gorący przełożyłam do wyparzonych słoiczków.

Myślę, że będzie wspaniały do grzanki z poranną kawą, do naleśników lub racuszków, a kilka łyżek tego czerwonego wspaniałego dżemu  dodanego do musu z jabłek wzbogaci smak zimowej szarlotki.

 

 

Dyżur u Olenki

 

Piątek z Olenką

 

Opiekowanie się Olenką to prawdziwa przyjemność. Ogromną radość sprawia obserwowanie jej rozwoju: stawiania pierwszych, niepewnych kroczków, poznawania nowych przedmiotów, nazywania ich po swojemu. Jej niebywała energia, iskierki w oczkach, uśmiech (jedyny, najdroższy) sprawiają, że znajdujemy dla niej niezwykły spokój, czułość i wyrozumiałość. Dobrze jest nam razem.

 

 

Pierwsza rocznica

 

W sobotę świętowaliśmy w gronie najbliższych pierwszą rocznicę urodzin Olenki. Słodka pszczółka Maja i Puchatkowa świeczka były głównymi rekwizytami uroczystości. Najszczęśliwszy Tatuś na świecie spełniał się w roli gospodarza i fotoreportera, a równie szczęśliwa Mamusia przygotowała różne kulinarne wspaniałości. Owacje na stojąco, sto lat, brawa dla czarującej jubilatki, góra wspaniałych upominków i szczere życzenia od szczęśliwych rodziców, dziadków, cioć, wujków i słodkiego najmłodszego gościa Tadzia…

 

 

Dumne i szczęśliwe Mama i Chrzestna

 

 

 oczarowany wnusią – dziadzio

 

 

Tarta z cukinią

 

 

Polecam tartę dla smakoszy cukinii. Jest bardzo prosta w wykonaniu i bardzo smaczna. Robiłam ją kilkakrotnie. Zawsze spotykała się z uznaniem. Najsmaczniejsza jest na ciepło, ale jeśli zostanie i nie chce się podgrzewać – można zjeść na zimno. Też smakuje.

 

SKŁADNIKI:

 

– opakowanie ciasta francuskiego

– dwie mniejsze cukinie

– 1 serek wiejski

– 15 dkg twarogu tłustego

– 2 szklanki jogurtu naturalnego

– 5 dkg żółtego sera

– 3 jaja

– sól, pieprz

– 2 ząbki czosnku

– ulubione zioła (ja dałam prowansalskie)

 

Cukinię kroję w plasterki i blanszuję w osolonym wrzątku przez 2 minuty – odcedzam.

Gotowym ciastem francuskim wylepiam formę wysmarowaną oliwą.

Serek, twaróg, jogurt, czosnek, jaja, starty żółty ser – mieszam, doprawiam solą i świeżo zmielonym pieprzem i wylewam na ciasto.

Na masie twarogowej układam zblanszowaną cukinię, skrapiam oliwą  i posypuję ziołami.

Na wierzchu kładę trochę wiórek żółtego sera.

Piekę w piekarniku rozgrzanym do 190 stopni przez 45 minut.

 

Początek zmian

 

KRZESŁO  W  STYLU  PROWANSALSKIM (początek zmian)

 

Kolejne stare krzesło, które ma tę samą historię co poprzednie,  poddane zostało obróbce, która ma na celu zmianę jego wizerunku. Zaczęłam od dokładnego przetarcia papierem ściernym i umycia na mokro celem pozbycia sie pyłu powstałego przy szlifowaniu. 

 

 

A tak prezentuje się z jedną warstwą akrylówki (kolor przekłamany – wygląda na biały – w rzeczywistości jasno szary).

 

 

Z trzema warstwami farby.

 

 

Teraz będzie schło. A jak znajdę trochę czasu zrobię przecierki.  Chcę jeszcze na nim namalować napis ale najpierw muszę zrobić szablon. Mam nadzieję, że zdążę przed zimą…

A potem jeszcze warstwa wosku i zagości w kuchni.

 

 

Bransoletka – panterka powstała w zeszłym tygodniu. Dzisiaj miała sesję zdjęciową.

 

Babie lato w Tuchomku

 

Staff Leopold

Babie lato

 

Gdy zwieziono snopy na klepiska,

Chłopcy sady z owoców otrzęśli,
W ulach pszczołom podebrano plastry,

A w ogródkach lśnią ostatnie astry:
Babie lato schodzi na ścierniska

I nić srebrną snuje z swojej przesil.

Lśni pogody blask
błękitnozłoty:
Zda się, jakby wiosna pełnej treści
Nie zużywszy,
minąwszy niecała,
Swe ostatki w wrześniu przeżywała
I że lato oszczędzeń
w dnie słoty
Czar swój w środku jesieni dziś mieści.

Co się wiośnie
nie przeżyło wiosną,
Co się latu nie udało w lecie,
Co chmur czarnych
ściemniła pogróżka,
To babiego lata dobra wróżka
Dłonią cichą, miękką i
litosną
Z swej kądzieli w srebrzystą nić plecie.

Gdy spodziane nie
dopiszą żniwa,
Gdy nie udał się owoc wróżony,
Zły roik-urok pobił rój
wśród woszczyn;
To, co spełzło dla chałup i wioszczyn,
To dodadzą
pajęcze przędziwa,
Dadzą lata babiego kokony.

To, co sercu z snów
się nie wyśniło,
Chociaż miłość roi i przeczuwa,
Co z obietnic nigdy się
nie spełni,
Jak z obłoków gry, które wiatr wełni,
Co nie wskrześnie w
życie marzeń siłą:
Babie lato swą przędzą dosnuwa…

Nić się snuje
srebrzysta i cienka,
Po ścierniskach, po drzewach się mota,
Jak
marzenia, jak sny i nadzieje…
Jutro wiatr je jesienny rozwieje
I
zostanie udręka i męka,
I bezdenna, jesienna tęsknota.

Babie lato,
babie lato srebrne,
Jak szron bliski i blade przymrozki,
Snom i kwiatom
spóźnionym trucizna…
Babie lato szare jak siwizna,
Szare jako serce
niepotrzebne,
Jak starości znużenie i troski…

 

Ciepła, słoneczna październikowa niedziela spędzona w Tuchomku – 2 października 2011

 

 

misternie utkane srebrzyste nici babiego lata  lśniące w październikowym słońcu

 

 

piękny wrzesień i początek października zaowocował w tym roku wyjątkowo dużą ilością srebrzystej przędzy babiego lata

 

 

jesień potrafi być piękna, słoneczna i ciepła z chłodnymi porankami, obfitą poranną rosą, która połyskuje na białych nitkach babiego lata

 

 

 

jeszcze raz w tym sezonie zakwitła ostróżka (ostróżki kwitną powtórnie, jeśli pod koniec lata przytniemy przekwitnięte pędy)

 

 

pięknie przebarwione liście sumaka octwoca przybrały soczystą czerwoną barwę

 

 

różowe kwiaty rozchodnika

 

 

gdzieniegdzie na trawie zakwitły stokrotki

 

Sezon węgierek w pełni

 

 

Sezon węgierek w pełni! Czas na robienie powideł  i  pieczenie ciast. Każde śliwkowe ciasto jest pyszne a aromat, który roznosi się po mieszkaniu w trakcie pieczenia jest niebywały! Szkoda byłoby przeoczyć i nie spróbować chociaż raz w sezonie domowego wypieku ze śliwkami.

 

Polecam ten przepis, dostałam go od Danusi, więc nie ma żadnej „ściemy” (kto zna jej osiągnięcia kulinarne na pewno się nie zawaha). Jest naprawdę wyśmienity. Ciasto znika w mgnieniu oka, najlepsze jest jeszcze ciepłe. 

 

Kruche ze śliwkami

 

ciasto:

2 szklanki mąki

1/2  kostki masła;

1/3 szklanki oleju;

szczypta soli

 

zagnieść ciasto, wylepić natłuszczoną formę, nakłuć widelcem i wstawić do lodówki na godzinę aby się schłodziło;

następnie włożyć do nagrzanego do 180 stopni piekarnika i podpiec spód – ok. 10 minut;

1 kg śliwek węgierek wypestkować i ułożyć na przestudzonym spodzie  tak aby zachodziły na siebie ( na dachówkę);

posypać śliwki cukrem (ja posypuję brązowym); można także  śliwki oprószyć cynamonem – wg upodobania (ja bardzo lubię cynamon dlatego dodaję go tam gdzie tylko się da);

wstawić na 20 minut do nagrzanego piekarnika.

 

następnie:

 

2 jaja

200 ml śmietany 18%

3/4  szklanki cukru

1 cukier waniliowy

powyższe składniki ubić i zalać podpieczone ciasto;

piec następne 20 minut.

 

Piękny jesienny weekend

 

Pierwszy jesienny weekend w tym roku obdarzył nas wspaniałą pogodą. Uciekaliśmy więc na całe dnie do Tuchomka, żeby łyknąć jesiennych promieni słońca a przy okazji  trochę popracować. Najwyższy czas już na jesienne porządki. Plany miałam bardzo ambitne, ale niestety na planach się skończyło. Niespodziewanie w sobotę rano opadły mnie „korzonki” i pozostało siedzenie na słońcu z książką w ręku.

Udało mi się wprawdzie zrobić kilka podkładek i pudełko, ale to naprawdę bardzo niewiele z tego co zaplanowałam. Za to Ryszard całe dwa dni malował.

 

 

modowo

 

 

plażowo

 

 

vintage

 

 

moje ulubione: Woody Allen ze swoją muzą i zielonooki na fortepianie

 

 

Hilda  by Duane Bryers

 

 

 Pudełko wyszło całkiem nieźle. Fajny  motyw.

 

Pracowite wieczory

 

W tym tygodniu każdy wieczór poświęciłam na moją decoupage’ową działalność. Skończyłam zapowiedzianą wcześniej bransoletkę z A.H. i pudełko na spóźniony prezent urodzinowy (mam nadzieję, że jubilatka wybaczy mi spóźnienie a pudełko przypadnie jej do gustu). 

 

„W kwiatach dzikiej róży”

 

 

Ostatnia z serii bransoletek z wizerunkiem Audrey Hepburn.

 

I pudełko pod tytułem – „randez-vous”, które może być np. na karty, bo ma w środku dwie przegródki. Ale ja chciałam je podarować jako kasetkę na biżuterię (pierścionki, kolczyki), chyba że obdarowana przeznaczy je na inne drobiazgi.