Pomału odrabiam blogowe zaległości. Tak zwykle bywa w okresie wakacyjnym. Tyle się dzieje, że nie sposób ze wszystkim nadążyć 😉
Po blisko półtorarocznej przerwie wreszcie spotkanie z Jolą i Klausem. Do kompletu, jak w czasie dawnych wspólnych biesiad jeszcze Anitka i Krysia. Tym razem nie u nas tylko w knajpie, ale nie miejsce jest przecież najważniejsze 😉
Było trochę urodzinowo, ale przede wszystkim wesoło i radośnie. Tym razem krótko, bo nasze podlaskie wakacje tuż, tuż … Jutro pakujemy walizki a pojutrze w drogę 😀
Kochani wracajcie jak najszybciej, czekamy zawsze z radością, nie dajcie się długo prosić 😉
Dzisiaj minimalizm trafił do mainstreamu. Może mogę być modna przez nie kupowanie? Co zrobić z tym co zatłacza niepotrzebnie nasze szafy? Jeśli czegoś nie założyliśmy przez rok, to znaczy że nie jest nam potrzebne? Zanim jednak cokolwiek wyrzucimy a tym samym zasilimy wysypiska warto nadać mu „drugie życie”?
Niech filozofia zero waste – generowanie jak najmniej odpadówtowarzyszy nam na co dzień.
Niepotrzebne obuwie, ubrania, meble i inne gadżety można oddać, sprzedać lub wymienić. To takie proste 🙂
Za darmo wszystko zniknie w mgnieniu oka. Lepsze to niż śmietnik. Zatem opróżniajmy nasze szafy – zachęcam.
Ja w tym miesiącu „pozbyłam się” kilku rzeczy (i bynajmniej nie trafiły na śmietnik!) Nie zamierzam na tym poprzestać 😀
Moje tegoroczne jaja – wydmuszki w kolorach srebra i złota. Prezentują się całkiem nieźle 😉 Czas na ich wykonanie znalazłam dopiero po świętach 😀
Wszystkie wydmuszki (czyli żmudne opróżnianie skorupek z ich płynnej zawartości) wykonała Jola, jak zwykle precyzyjnie i jak zwykle niezawodnie. Dzięki bardzo 🙂
Bez mała każdego dnia odwiedzamy sopocki hipodrom. To wymarzone miejsce do spacerów. Blisko 40 hektarów powierzchni zielonej. Jest więc gdzie chodzić, zachwycać się naturą i przede wszystkim obcować z końmi. Obserwowanie koni bardzo relaksuje i zawsze pozytywnie nastraja 🙂
Końskie zaloty … 😉 Ta para wyraźnie ma się ku sobie 😀
Piękna klacz. Uwielbiam takie umaszczenie. Wyjątkowo urocza i niezwykle ufna 😀
Lubią bardzo zainteresowanie człowieka. Z ufnością podchodzą i oczekują dawki czułości.
Ten niewielki konik był tego dnia wyjątkowo rozbrykany 😉 Wulkan energii…
W tle sopocka szkoła nr 2, którą przed laty kierował Rysiu 😛
„Popatrzcie w oczy konia. Jest w nich tyle mądrości, ale także niepokój. Od nas zależy, czy będzie w nich także zaufanie.” (Wilhelm Museler)
Tadzio nie jest zwolennikiem tortów z kremami dlatego na Jego 10-te urodziny upiekłam cytrynowe ciasto z polentą, które zostało ozdobione liczną kocią rodzinką 😛
Ciasto z dodatkiem polenty, mielonych migdałów i dużej ilości soku z cytryny jest wyjątkowe!!! Lekkie, nieco ziarniste i bardzo cytrynowe. Pychota. 😀
180 g masła
150 g drobnego cukru
3 duże jajka
skórka otarta z 2 dorodnych soczystych cytryn oraz sok z nich wyciśnięty
130 g zmielonych migdałów
2 łyżeczki proszku do pieczenia
100 g drobnej kaszki kukurydzianej lub mąki kukurydzianej
Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej.
Wszystkie składniki włożyć do malaksera i zmiksować na gładką, kremową, lekko ziarnistą masę.
Formę o średnicy 20 cm wyłożyć papierem do pieczenia (samo dno). Do formy przełożyć gotową masę.
Piec w temperaturze 170 stopni przez około 40, do tzw. suchego patyczka.
Lukier mandarynkowy:
sok i skórka otarta z 1 mandarynki
1/2 ? 3/4 szklanki cukru pudru
Składniki utrzeć w miseczce. Jeśli lukier będzie zbyt rzadki dodać więcej cukru pudru. Polać ostudzone ciasto.
Z miłością i babciną czułością powstało także czekoladowe ciacho w kształcie serca dla wspaniałego dziesięciolatka 😉
Dzisiaj za oknem słońce i tylko gdzieniegdzie resztki błyskawicznie topniejącego śniegu. Termometry na plusie, kosy słychać już przed wschodem słońca, coraz częściej „odzywają się” także sikorki i modraszki, wiosna tuż, tuż. A przecież jeszcze tydzień temu mogliśmy cieszyć się wszelakimi urokami pięknej zimowej aury z obfitymi opadami białego puchu 🙂Dla dzieci to był prawdziwy raj 😉
Walentynki radosne święto dla każdego z nas. I niech komercjalizacja nie osłabia jego wymowy! Bo nie o blichtr i samą oprawę tu chodzi. Mnie osobiście owa komercjalizacja nie przeszkadza, bo nic sobie z niej nie robię 😉
Przekazuję dużo miłości i radości dla wszystkich 🙂
Moje słodkie serduszka dla tych, których bardzo kocham 😀
Święto duchów – HALLOWEEN, to czas zabawy, maskarady. Dla dzieci niebywała frajda 😉 I choć nie wpisuje się w czas okołoświąteczny to jest świętem, po którym błyskawicznie następuje eksplozja przygotowań do jedynych i nie mających żadnej konkurencji świąt – Bożego Narodzenia 😀
Mikołajki 🙂
Pierniki ich korzenny zapach, atmosfera pieczenia i dekorowania niewątpliwie kojarzą się ze zbliżającymi świętami. Olenka i Tobiś czynnie brali udział w piernikowej zabawie… 🙂
Wigilia jedyny, niepowtarzalny dzień w roku…I choć z dala od najbliższych – to myślami i sercem razem z nimi, z naszymi dziećmi i wnukami.
A jak Wigilia to Gwiazdor, który z radością odwiedził grzeczne dzieci i równie grzecznych dorosłych w Bytomiu 😉
Żeby poczuć atmosferę świąt nie może zabraknąć ich atrybutów. W tym roku skromne dekoracje, ale przecież czasem mniej może znaczyć więcej 😉
Długie w tym roku święta pozwoliły na puzzlowy relaks. Dla mnie układanie puzzli to przede wszystkim dobra zabawa 😉 Zaczęłam od kotów, które kupiłam latem z myślą o Asi (miłośniczce kotów). Niestety nie było nam dane spotkać się, więc wybacz Asiu, że to ja pierwsza je ułożyłam 😀
W Gdańsku pogoda jesienna a w pobliskim Tuchomku pierwszego dnia świąt pola pokrył śnieżno biały puch 😀 Spacer w takiej scenerii to nie lada gratka 😉
Na Kaszubach zaledwie przyprószyło śniegiem, za to w Gorcach, gdzie Bartek z Rodziną spędził kilka poświątecznych dni sypnęło śniegiem szczodrzej. Dlatego na wędrownych szlakach oprócz podziwiania pięknych widoków można było również korzystać z sanek a i ulepić bałwana sięzdarzyło 😉
I jeszcze kilka fotek z wieczoru i nocy Sylwestrowej 🙂Happy New Year Kochani !
Urodziny Natki i krótki czas razem spędzony w Tuchomku. Słonecznie i bardzo radośnie 🙂 Wszak wszyscy bardzo łakniemy wspólnie spędzanych ze sobą chwil…
Pan Łukasz wykorzystał piękną sobotnią porę i walczył ze „skracaniem” modrzewi, brzóz, sosen i świerków 😉
Jeże są bardzo pożyteczne i przydatne w ogrodzie. To pomocnicy w walce ze szkodnikami. Mięsożercy, którzy oprócz myszy, owadów, ich larw i poczwarek zjadają też bardzo uciążliwe nagie ślimaki. Warto więc zachęcić jeża, by zamieszkał w naszym sąsiedztwie. Można to zrobić w bardzo prosty sposób. Wystarczy zostawić na posesji liście i igliwie zgrabione w kupkę. Jeże znajdą tam sobie schronienie a liściowe domki zapewnią im ciepło w trakcie chłodów jesieni i zimy 😛
W budowie jeżowych domków miał swój niezaprzeczalny udział Tadzik, który już wcześniej w szkole uczestniczył w podobnym przedsięwzięciu. Do pracy włączyła się też Natalka i wespól stworzyli takie oto domki 😀
Czas maślaków za nami 🙂 Chłopcy z dziadkiem podziwiali inne grzyby które okrasiły jesienny tuchomski trawnik. Wprawdzie nie nadają się do spożycia, ale za to jakąż niezaprzeczalną urodą radują nasze oczy. Kajtuś uwiecznił je w obiektywie 😉
A u schyłku dnia – niecodzienny urok fioletowej poświaty zachodzącego nad Tuchomkiem słońca, którego barwy kładą się na tafli jeziora. Pięknie 🙂