Tuchom, ciepła i słoneczna, bezwietrzna niedziela w sam raz na zakończenie sezonu. Ostatnie zbiory rajskich jabłuszek i pigwowca. Nasz ogród jest przyjazny dla jeży, dlatego Natka z Kajetanem stworzyli schronienia dla jeży – proste, naturalne – kopczyki z liści i gałązek. Mają one zapewnić im ochronę przed zimnem, deszczem oraz drapieżnikami podczas hibernacji. 🙂
Potem jeszcze wypad na rybkę do pobliskiej kaszubskiej restauracji Mulk. Sezon oficjalnie zakończony, ale może jeszcze październik nas zaskoczy ciepłem i akcję powtórzymy 😉 Fajnie jakby się udało w poszerzonym gronie 🙂
Piękny, słoneczny poranek nad morzem z Alą, Rysiem i Wojtkiem moimi niezawodnymi przyjaciółmi 🙂 Po spacerze pyszne ciacho, kawa i herbata w Barze Przystań w Sopocie. Dzięki Kochani. Pogoda dopisała w stu procentach i atmosfera oczywiście też, bo z Wami nie sposób się nudzić, zawsze miło i z humorem. Do następnego spotkania. Miejsce sprawdzone. Czekamy na słońce i do boju 😉
I choć wszystkie znaki na niebie i ziemi oraz moja intuicja wskazywały na to, że nie powinniśmy wyjeżdżać, to jednak chęć oderwania się od smutnej dla mnie rzeczywistości, która towarzyszyła mi od 06 czerwca zwyciężyła.
Nasz wakacyjny wyjazd na Podlasie był w tym roku pod wieloma względami inny niż poprzednie. Po pierwsze znacznie krótszy, bo zaledwie dwa tygodnie. Po drugie bardziej stacjonarny z uwagi na moją kontuzję. Zabrakło dłuższych wypraw, których rok rocznie doświadczaliśmy. Szkoda bardzo, bo choć wszystkie okoliczne ciekawe, godne odwiedzenia miejsca mieliśmy szczęście już zobaczyć, to jednak żal…
Obfitował za to w codzienne rodzinne spotkania. Każdego dnia rano emigrowaliśmy ze Stypułk do Kobylina, Frank, Truskolas, Pszczółczyna. Wracaliśmy do domowych pieleszy późnym wieczorem. Chwile spędzone z rodziną były bezcenne. Rozmowy i wspomnienia. Każdy ze swojej perspektywy niektóre zdarzenia widział, rozumiał, zapamiętał inaczej. Bardzo to były piękne chwile zwłaszcza rozmowy z Romcią i Alą.
Świetny czas spędzony z Alą i Jurkiem u Romci. Tak zwyczajnie, domowo, bardzo rodzinnie, na totalnym luzie. Wspólne gotowanie, wspólne biesiadowanie, oglądanie tureckich seriali 😉 i pogaduszki.
Często wpadała też Jola z Grzesiem, widzieliśmy się z Asią, Karolem i uroczą Marysią. Bywali też Bodzio i Irenka. Nie było okazji aby spotkać się z Natką, Radkiem i maleńką Michasią, bardzo żałujemy. A może Państwo NiR S wpadną do Gdańska na jakiś „koncercik”? 😉
We Frankach radowały nas dzieci Anusia, Pawełek i Michalinka, z którą miałam przyjemność się sfotografować. Dzięki Kochani za każdą chwilę u Was spędzoną 🙂 Pamiętamy i zawsze pozostaniemy wdzięczni za gościnę udzielaną nam przez wiele lat.
Mało w tym roku fotografowałam, bardzo żałuję. Nawet nie wiem dlaczego tak się stało. Zatem brakuje tu wielu obrazków, które tymczasem pozostają tylko w naszej pamięci 🙂
Moja Ela najdroższa Siostrzyczka odwiedziła nas po bardzo długim czasie. Ostatni raz widziałyśmy się w 2019 roku. Sześć lat, szmat czasu. Nawet nasze długie rozmowy telefoniczne nie zrekompensują spotkania twarzą w twarz. Eluś nie zapominaj o tym co sobie przyrzekłyśmy przy pożegnaniu. Nie czekajmy tak długo, nie warto. Czas leci zbyt szybko, nie sposób go dogonić. Wierzę, że następne nasze spotkanie odbędzie się niezadługo. Aguś dzięki za zmobilizowanie Mamy, mogliśmy cieszyć się podwójnie, a nawet za sprawą Hani potrójnie.
Super, że dołączyła do nas Natalka z Rodziną. Była szczęśliwa. Wszak Ela to jej najukochańsza Ciocia a z Agatką przed laty łączyła je szczególnie bliska wieź, taka która nie zdarza się zbyt często a w głębi serca pozostaje na zawsze.
Wniosek jeden DZIEWCZYNKI – musimy to bezwzględnie powtórzyć 😉