Stary stolik z historią. Pochodzi z mojego rodzinnego domu. Mam do niego szczególny sentyment. Nadszarpniętemu zębem czasu ciemnemu stolikowi poprzez zastosowanie stylu schabby chic chciałam nadać nowy, lekki wygląd. I moim zdaniem zamierzony cel osiągnęłam. Kosztowało mnie to wprawdzie cztery dni pracy, ale się opłaciło. Dzisiaj z przyjemnością patrzę na zupełnie odmieniony mebel – jasny, lekki, urokliwy w prowansalskim klimacie.
Szlifowanie to zawsze najmniej przyjemna praca. Tym razem było znacznie łatwiej. Szlifierka od Grzesia okazała się fenomenalna. (Grześ – dzięki, dzięki, dzięki).
Po dokładnym zeszlifowaniu, oczyszczeniu i przetarciu woskiem krawędzi – nałożyłam wałeczkiem trzy warstwy akrylówki.
Kawa z pysznymi lodami pozwalała nieco złagodzić upał i uprzyjemnić prace przy renowacji stolika.
Wnętrze szuflady z dużymi atramentowymi plamami postanowiłam wytapetować.
Układanie i dopasowywanie zdjęć z Fridą Kahlo – to była sama przyjemność!
A to już efekt końcowy. Oczywiście trzeba jeszcze zabezpieczyć lakierem.
Pomalowany stolik został po wyschnięciu przetarty papierem ściernym (także przy użyciu szlifierki), dzięki temu uzyskałam jednolitą, gładką powierzchnię oraz wyraźne przetarcia na krawędziach, które przed malowaniem zostały nawoskowane.
Farbę zabezpieczyłam dwiema warstwami wosku. Na koniec dokładnie wypolerowałam. I voila !