Jeszcze trochę wspomnień z majowego pobytu w Nowym Jorku. Tym razem z dwudniowego wyjazdu nad wodospady Niagara – wycieczki jaką zorganizował nam Leszek. Fajnie nam było razem. Dużo niebywałych wrażeń i niesamowitych doznań dostarczyła nam przyroda. Nic dziwnego, że miejsce to przyciąga tylu turystów z całego świata. I choć Panowie raz jeden „wypadli z roli”, to w takich okolicznościach przyrody nie sposób było się długo na nich gniewać.
Niagara Falls czyli wodospady: po stronie amerykańskiej wodospad Amerykański (American Falls) i mały nazwany Welonem Panny Młodej (Bridal Veil Falls), a po stronie kanadyjskiej wodospad Podkowa (Horseshoe Falls). Ten ostatni zrobił na nas największe wrażenie. Jest to zresztą najbardziej spektakularny i słynny wodospad. Wrażenia jakich doznaliśmy w trakcie zwiedzania były tak silne, że aż trudno opisać je słowami. Już przy wejściu do parku do uszu dochodzi głośny huk spadającej wody. Wodospady działają jak magnes. Można przy nich stać i stać. Ta spadająca z hukiem woda wprost hipnotyzuje i wbrew pozorom uspakaja.
Dotarliśmy! Zwiedzanie rozpoczęliśmy od części amerykańskiej. W perspektywie American Falls a po prawej kanadyjskie miasto Niagara Falls.
Pod wodospad można podpłynąć statkiem Maid of Mist. Szczelnie opatuleni w płaszcze przeciwdeszczowe śmiałkowie takich wypraw mogą doznać z bliska wrażeń, jakie dostarczają te niewątpliwe cuda przyrody.
Turyści po stronie amerykańskiej zaopatrzeni w płaszcze w kolorze niebieskim a od strony kanadyjskiej w czerwonym.
Łodzie zabierają turystów pod sam wodospad pozwalając poczuć prawdziwą jego siłę. Ja niestety się nie odważyłam, ale Irek i Rysiu nie odpuścili takiej okazji – brawo!
Kontynuujemy spacer w kierunku największego wodospadu – Horseshoe Falls (Wodospad Podkowa).
A tu już druga część wodospadów – „kanadyjska” – Horseshoe Falls (Wodospad Podkowa) -53 m wysokości i 790 m szerokości.
Odległość między amerykańskim, a kanadyjskim wodospadem wynosi 1039 m. Otwarta granica między USA i Kanadą biegnie środkiem szerszej części rzeki Niagara i kaskady Podkowa. Wodospad Niagara otoczony jest przez zabudowę dwóch miast o tej samej nazwie: kanadyjskiego Niagara Falls i amerykańskiego także Niagara Falls.
W parku spotkaliśmy kanadyjską berniklę w towarzystwie urokliwych maluchów. Tę największą gęś na żywo widziałam pierwszy raz. Przywiodła mnie pamięcią do książki Freda Bodsworth’a – „Odmieniec” – romantycznej opowieści o bernikli białolicej, kanadyjskim biologu i indiańskiej dziewczynie. Piękna i wzruszająca powieść – godna polecenia. Trochę łez przy niej wylałam, ale było to bardzo dawno temu.
Wśród wielu turystów odwiedzających Niagarę spotkaliśmy grupę Amiszów żyjących w niezmiennym od wielu lat otoczeniu i w swojej codziennej pracy skupiających się na modlitwie, robieniu przetworów, wychowywaniu dzieci i uprawie roli.
A tu wieczorem wpadliśmy na dobrą pizzę. Wśród wielu flag także nasza biało-czerwona.