Produkcji piernikowej ciąg dalszy. Wczorajsza noc przebiegła pod znakiem czekoladowych popisów. Roztopioną w kąpieli wodnej czekoladą kreśliłam na wcześniej polukrowanych piernikowych ciasteczkach różne wzorki. Takie tam esy floresy. Jedne bardziej udane, drugie mniej w zależności jak ręka prowadziła. Mnie cieszy każdy pojedynczy pierniczek. Więc co tam bezsenna noc! Nagrodą są piernikowe gwiazdy, serca, choinki i cała reszta, które w swoich nowych odświętnych szatkach trafią do puszek a przed świętami do tych, których najbardziej kocham. Produkcja pierników to niezawodny sposób na jesienną chandrę.
A oto efekt wczorajszych zmagań.