Koniec listopada to dobra pora na rozpoczęcie piernikowej produkcji. W miniony weekend upiekłam dwie porcje (z 2 kg mąki), a to dopiero początek. Zawsze piekę ilości hurtowe, bo lubię bliskim i przyjaciołom wręczyć przed świętami puszkę pachnących korzeniami, polukrowanych i udekorowanych czekoladą pierników. Ilość, jak widać imponująca.
Za chwilę wszystkie trafią do puszek i będą czekały w kolejce do lukrowania i dekorowania.
Przepis z jakiego korzystam jest niezmienny od lat a pochodzi od Danusi, która jest moim kulinarnym guru.
1 kg mąki pszennej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 duże jaja
2 szklanki cukru
300 g masła
1 pełna szklanka miodu naturalnego
2 czubate łyżki kakao
2 czubate łyżki mojej przyprawy korzennej