Koniec maja i czerwiec to prawdziwy wysyp urodzin bliskich i znajomych. Inaugurują urodziny siostry Elżuni 28 maja i dzień przed (27) – Agatki. A potem Grażyna, Jana, Beatka, Krysia, Ela, Amelka, Aga, Wojtek, Marek, Iwonka i ja – mam nadzieję, że nikogo nie pominęłam.
W tym roku półokrągłe – 6 i 5 -u Grażynki a potem u mnie.
Przyjęcie urodzinowe, jakie przygotowała Grażyna – to uczta wyśmienitych smaków. Wszystkie wspaniałości na stole wykonała osobiście sama Jubilatka! A nalewki (pigwówka, orzechówka, śliwkówka i miodówka) – to prawdziwe mistrzostwo świata! Było bardzo miło, wesoło i momentami nostalgicznie – taka przyjemnie zabarwiona sentymentalna tęsknota za przeszłością. Spotkanie po wielu latach Grażyny, Jadzi i moje – wspomnienia okresu studiów, rodzenia i wychowania dzieci oraz wielu wspólnie spędzonych chwil…
Sto lat Grażynko!
Portret rodzinny prawie w całości (Moniczka gdzieś tam w Ameryce Południowej dała znać SMS-em o swoim istnieniu)
Jadzia i Grażyna – a ja vis-a-vis w charakterze fotoreportera
Moje urodziny w bardzo ścisłym gronie na obiedzie w checzy kaszubskiej – MULK
Smacznie i bardzo obficie. Pstrąg faszerowany warzywami – to był mój wybór – wyśmienity!
Bartek postawił na tradycyjną polską kuchnię. Oryginalnie podany okazały schabowy z kapustą zasmażaną.
Polędwiczki w sosie kurkowym – porcja, którą nie łatwo „pokonać”…
Z Mulka to już tylko rzut beretem do Tuchomka. Pogoda dopisała, dzieci miały dużo swobody i mogły do woli korzystać z zabaw na świeżym powietrzu.
A i kawa w ogrodzie lepiej smakowała
Po pysznej tarcie z botwinką i szparagami czas na „leśny mech”…
Sto lat, sto lat niech żyje Aga nam!!!
Ten „mech” okazał się wyśmienity. To już drugi kawałek…