Zjazd w Tucholi

Tuchola to miasto, które naprawdę potrafi urzec. Przepięknie odnowiony stary rynek z dochodzącymi do niego wąskimi, prostopadłymi uliczkami, na których aż roi się od starych budowli. Wiele ulic zachowało pierwotne nazwy: Starofarna, Rycerska, Spichlerzna, Studzienna, Rzeźnicka, Młyńska czy Murowa. Kiedy przyjechaliśmy tu z Rysiem trzy lata temu na zjazd absolwentów Liceum Pedagogicznego – po prostu oniemieliśmy z wrażenia. Miasteczko tak bardzo wypiękniało po zmianach, że trudno było go poznać. Odtąd przyjeżdżamy tu rokrocznie w pierwszy czwartek lipca na spotkanie absolwentów rzeczonego liceum i za każdym razem jesteśmy tym miejscem urzeczeni.

W tym roku spędziliśmy tu trzy wspaniałe dni.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

P1010002a

P1010002b

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Tucholski Dom Kultury został wybudowany na fundamentach dawnego spichrza, który niegdyś był centralną częścią zamku krzyżackiego. Piwnica, w której obecnie mieści się restauracja pod halabardami, parter i średniowieczne okienko w korytarzu budynku – zachowały się z pierwotnej budowli. Restaurację możemy polecić każdemu, kto lubi pyszne domowe jedzenie. Poza wspaniałą kuchnią i bardzo miłą obsługą z przyjemnością  posiedzieliśmy w klimatycznym i chłodnym miejscu, co było nie bez znaczenia, kiedy na zewnątrz panował trzydziestostopniowy upał.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Jest takie jedno miejsce na rynku w Tucholi, które odwiedzamy obowiązkowo. To kawiarnia Łuczniczka, gdzie można skosztować i kupić wspaniałe wyroby czekoladowe pochodzące z fabryki czekolady o tej samej nazwie. Godne polecenia pralinki marcepanowe, truflowe, przeróżne owoce w czekoladzie, pyszny krokant i  inne cudeńka. Wyroby z tej małej manufaktury czekolady nie mają sobie równych. Po prostu poezja! W firmowym, stylowo urządzonym sklepiku można też napić się kawy (my zawsze cappuccino) i oczywiście gorącej czekolady (tak pysznej nie piliśmy nigdzie) a także popróbować różnorakich likierów i nalewek.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Podczas, gdy Rysiu bawił na zjeździe ja miałam okazję obejrzeć występy zespołów ludowych z Serbii, Rumunii i Węgier, które zainaugurowały obchody dni Borów Tucholskich.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Kiedy późnym wieczorem upał nieco zelżał mogliśmy na tarasie kawiarni Basztowa wypić kieliszek koniaku.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na chwilę w Płazowie. Odwiedziliśmy dom, gdzie Rysiu się urodził. Rozmawiał tu z ludźmi, którzy pamiętali jego ojca. W takich chwilach dawka emocji jest tak duża, że trudno opanować wzruszenie.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

W kaszubskiej wsi Egiertowo zjedliśmy obiad w restauracji, gdzie Magda Gesler przeprowadziła kuchenne rewolucje. Przystanek Łosoś naprawdę godny polecenia. Smacznie i obficie.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *