Upalna niedziela w Linii – spotkanie braci i ich żon z okazji imienin Ali.
W tym roku róża dosłownie obsypana kwiatami. Mogliśmy cieszyć się jej wyjątkową urodą i pod baldachimem kwiecia konsumować pyszności przygotowane przez Alę.
A wybierać było w czym. Stół jak zawsze u Ali obfity. Sześć gatunków mięs do wyboru!!! Dziczyzna, drób i wieprzowina w różnych postaciach.
A potem obieranie agrestu wcześniej zebranego przez panów. Bodzio w tym czasie zabawiał nas różnymi opowieściami i raczył wybornym likierem z pigwy.
Jaśmin, lipa i akacja – ukochane zapachy lata. Jaśminowiec wonny w Linii podobnie jak róża nie szczędził w tym roku kremowo-białych kwiatów o słodkim, hipnotyzującym zapachu. Upalny dzień spowodował, że jego woń unosiła się w powietrzu ze zdwojoną intensywnością.
Dachowiec – Milusia – lokator na przyczepkę – bardzo hołubiony przez gospodarzy.
Przegląd pasieki dokonany
Dzień minął jak z bata strzelił. Pora wracać do domu…
U Bodzia na działce zawsze jakieś nowości do podpatrzenia. Te oto samolociki zamontowane na dłuższej podstawie wbitej w ziemię, stanowią skuteczny odstraszacz kretów i nornic (obracające się śmigło wprowadza całość w lekkie drżenie). Też sobie takie zamówiłam.