Listopadowa niedziela nieszczególna. Pochmurno, ale przynajmniej nie pada. Po wczorajszym siąpiącym dniu to i tak nieźle. Cieszę się, że pogoda się poprawiła, bo dzisiaj w drodze do Gdańska Jola z Klausem. Życzę spokojnej i bezpiecznej jazdy i niecierpliwie czekam. Zaraz zabieram się za przygotowania do poniedziałkowej kolacji, którą tradycyjnie spędzimy w gronie wypróbowanych, niezawodnych przyjaciół. Zapowiada się wesoły wieczór!
Dzisiaj zabieram się za gotowanie, pieczenie – czyli marsz do kuchni. W planie: schab pieczony z jabłkami, czerwona kapusta z żurawiną, pieczone ziemniaki, na deser – Key Lime Pie. Wcześniej przystawki (śledzie – już gotowe, szynka szwarcwaldzka z czosnkowym twarożkiem i mix sałat z wątróbkami smażonymi na miodzie – ale to jutro).
Wieczory w ubiegłym tygodniu spędziłam na decoupage’owych zmaganiach. Zrobiłam pudełko na CD – prezent dla Eli Borzo oraz dwa pudełka na podwójne talie kart. Za motyw posłużyły mi moje ulubione serwetki: jazz i Prowansja.