Lato na Podlasiu – wspomnienia

Miesiąc na Podlasiu był naszym wymarzonym urlopem. Takim jaki lubimy najbardziej. Spokój i uroki wsi, wszechobecna natura pozwoliły zażyć kompletnego relaksu. To był nasz fenomenalny czas. Pozostanie na długo w naszych sercach.

Tegoroczna miejscówka w Stypułkach, z której mogliśmy skorzystać dzięki życzliwości Iwonki i Leszka była miejscem wymarzonym. Jeszcze raz dziękujemy Wam Kochani za waszą przychylność i wielkoduszność 🙂

834 bociany, jakie spotkaliśmy na trasie naszej podróży to dotychczasowy rekord. Największą liczbą bocianów mogliśmy cieszyć się codziennie niezależnie od pory dnia w Stypułkach właśnie.

Kilka razy udało mi się podejść bliżej do tego jakże płochliwego ptaka z rzędu brodzących 😉

Każdego dnia całe stada bocianów brodziły poszukując pokarmu na Leszka łąkach w Stypułkach 😀 Każde takie skupisko było skrupulatnie przez nas liczone, choć wcale nie było łatwo 😛

W połowie naszego urlopu bociany kilka razy w ciągu dnia sadowiły się gromadnie na stodole i garażu Leszka, zostawiając po sobie na dachach liczne ślady 😛 Tak było aż do dnia naszego wyjazdu. Nie wiem czy wyczuwały naszą ogromną do nich sympatię ? ha, ha, ha. Niestety podejść bliżej aby zrobić lepszą fotkę nie pozwalały. Panicznie płochliwe od razu podrywały się do lotu 😉

Ten przedstawiciel bocianiego rodu siadał na lampie przy naszym domu. Miałam możliwość obserwowania go z tarasu, gdzie zwłaszcza wieczorami siadywałam z książką 🙂

Wczesnym porankiem w dniu naszego wyjazdu boćki ulokowały się również na zabudowaniach sąsiedniego gospodarstwa 😀 Było to bardzo osobliwe pożegnanie 😉

Franki – Dąbrowa okazałe gniazdo a w nim para bocianów. Są tu każdego roku od wielu lat. Niestety w tym roku nie doczekały się potomstwa 🙁

A jak o bocianach, to nie sposób pominąć Pentowa, które zresztą leży na trasie naszych podlaskich eskapad 😉 Nigdy nie omijamy tego miejsca. Kilkadziesiąt gniazd bocianich oraz dwie wieże obserwacyjne. Takie nagromadzenie gniazd jest niespotykane w innym miejscu Polski. W tym roku było tu trochę mniej par bocianich, ale i tak było co podziwiać.

Pierwsza kawa w Tykocinie u Regenta to tylko preludium. Potem jeszcze wielokrotnie tu wracaliśmy aby odpocząć, posiedzieć nad Narwią i oddać się dobrej lekturze, dobrze zjeść. Nie pojęte jak to miasteczko pozytywnie nastraja 😀

Ten bajkowy ogród w Tykocinie może być niewątpliwie dumą swojego właściciela. Dopracowany w każdym szczególe, zadbany, kolorowy. Jest co podziwiać i choć o gustach się nie dyskutuje, to na pewno nie można wobec niego przejść obojętnie 😉

Waniewo, dobrze nam znane i bliskie powitało wspaniałą, wręcz upalną pogodą. Lekki wiaterek znad rzeki ochładzał nieco uporczywy upał i pozwalał na kilkugodzinny doskonały odpoczynek 🙂

Przy okazji Rysiu nazbierał cały kosz dorodnych kwiatów czarnego bzu. Będą bazą do robienia soków 😀

Rodzinnych spotkań podczas naszych podlaskich wakacji było dużo i w przeróżnych konfiguracjach. Niektóre uwiecznione na fotografiach. Inne bezceremonialne, niemalże codzienne u Romci i Aldonki zapadły głęboko w sercu 🙂

We Frankach u Maryni i Irka na pysznym obiedzie 🙂

W Kiermusach świętowaliśmy imieniny Ireneusza oraz podwójną rocznicę ślubu 😀 I choć szef kuchni tym razem nie do końca sprostał naszym kulinarnym oczekiwaniom, to Kiermusianka nieco złagodziła gastronomiczny niedosyt 😛 Tematy rozmów wcale nie tak oczywiste, wzbudzające dużo emocji wspomnienia, było fantastycznie 😀

U Joli na imieninach. Tę uroczystość świętowaliśmy w Truskolasach na łonie natury. Grilowanie, ale nie tylko. Smak białej pieczonej kiełbasy inspirowanej przepisem blogerki “Ania Gotuje” wejdzie bez wątpienia na stałe do mojego jadłospisu 😉

Rewizyta w Stypułkach. Szkoda, że bez Romci, która z powodu poważnych zdrowotnych kłopotów nie mogła nam towarzyszyć.

I znowu Tykocin. Tym razem przemiłe spotkanie z Sylwią Wojtusiem, Anulką i Pawełkiem 🙂 Wspaniała Rodzinka, niczym z obrazka. Było nam bardzo przyjemnie ich gościć. Również kuchnia nie zawiodła i sprostała naszym kulinarnym oczekiwaniom 😀

6-te urodziny Pawelka

Wszystkiego najlepszego Kochany sześciolatku !!! Piękny i równe pyszny urodzinowy torcik wykonany przez Mamuśkę 😉 dla Pawełka.

Nasze niezapomniane wakacje w domowych pieleszach 😛

Do zagrody w Kiermusach zaglądaliśmy jeszcze kilka razy. Tu zawsze można schronić się cieniu przed upałem i uraczyć pyszną zimną lemoniadą lub firmowym podpiwkiem. Ciasta tez niezgorsze, świeże, domowe, pyszne 🙂

I jeszcze kilka kadrów. Tym razem Kobylin Borzymy 😉

W drodze na Podlasie …

I w drodze do domu …

I jeszcze dwie godziny w Elblągu. Sentymentalnie …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *