Weekend w Tuchomku pod znakiem zmiennej pogody. Temperatura raczej umiarkowana, słońce na przemian z niewielkim zachmurzeniem i trochę deszczu. Ale było bardzo przyjemnie i pracowicie. Bartek zajmował się montażem piaskownicy i układaniem kamieni pozostałych ze zlikwidowanego oczka wodnego. Ryś walczył z zarośniętymi na wysokość 1 metra skarpami, a dziewczyny zajmowały się kucharzeniem, czytaniem, zabawą z Olenką no i rękodziełem (patrz poprzedni post z Hildami).
Piękne czerwone maki na tle soczystej zieleni. Szkoda, że tak krótko można podziwiać ich piękno.
Montaż okazał się trudniejszy niż przewidywaliśmy. Drewno tak twarde, że wkręcanie śrub nawet przy pomocy wiertarki sprawiało duże trudności. Ale montażysta jak widać uśmiechnięty i nie zniechęcony trudnościami.
Dokładnie przez Rysia odmierzona i przycięta folia do podłożenia pod piaskownicę
Pierwsza przymiarka. Olenka przejęta i bardzo cierpliwie oczekująca na finał.
Prezentacja. Po zakończeniu piaskowej zabawy ławeczki składają się i piaskownica jest zabezpieczona przed nieproszonymi czworonogami, które mogłyby zanieczyścić piasek.
Pierwszy worek. Pozostało jeszcze pięć. To wcale nie łatwe oczekiwanie. Ale Olenka i tym razem wykazała dużą dozę cierpliwości.
nareszcie ostatni…
Za chwilę będzie pierwsza piaskowa babka… Zabawa wyśmienita. Druga ławeczka czeka na Tadzia. Razem zawsze weselej.
Sesja zdjęciowa
Zmęczona zabawą, ale jakże radosna. Czas na posiłek. Z pudełka z łakociami Olenka skrzętnie wybrała wszystkie rodzynki (kabaku).