Z tego miejsca wszystko wydaje się bliższe i dostępniejsze. Tu poznać można różne ciekawe rzeczy, które fascynują i rodzą dziesiątki pytań. Stąd za oknem zobaczyć i podziwiać można ruchliwą ulicę, deptak na którym dzieje się tak wiele, morze i czasem statek (dzisiaj niestety odpłynął). A pod wieczór z daleka świeci czerwony neon na Ergo Arenie i rząd latarni na deptaku.
W kuchni jest naprawdę fajnie, bo dużo się tu dzieje. Można by rzec, że odrabiamy tu z Olenką wspólne lekcje. Ja uczę się Olenkowego słownika wyrazów, których każdego dnia przybywa i choć nie zawsze udaje mi się zrozumieć, to przyznać muszę , że radzę sobie całkiem nieźle. Olenka jak gąbeczka chłonie każdy mój ruch, każde wypowiedziane zdanie. Poznaje coraz nowe kuchenne przedmioty i ich zastosowanie (wczoraj np. blender). Podziwiam z jaką łatwością przychodzi jej zapamiętywanie nowych pojęć i wyrazów.
Na pierwszym zdjęciu minka Tadziowa, na drugim – Bartkowa 🙂