W tym roku w pierwszej turze piernikowej twórczości pomagała mi Olenka, która z tylko sobie właściwym wdziękiem i zapałem uczestniczyła czynnie w każdej fazie pieczenia. Zdecydowanie najbardziej podobało jej się wałkowanie w którym wywalczyła sobie niemal wyłączność, w wyborze foremek również nie ustępowała pola.
A to efekt końcowy naszej piernikowej zabawy!
Drugą partię pierników i lukrowanie wykonałam sama. Polukrowane i zapuszkowane pierniki nabierają kruchości. Mają z tym czas do świąt.
Urocze piernikowe renifery na pewno ucieszą Tadzia i Olenkę.