Trzynaście dni, jakie Jola z Klausem spędzili w Gdańsku minęły bardzo szybko i jak zwykle za szybko. Pobyt tradycyjnie bardzo „intensywny”. Były spotkania na Żabiance w niepełnym składzie (szkoda, że zabrakło Natki z rodziną, którą trapiły infekcje) i we Wrzeszczu u rodziców Joli, był spektakl w Teatrze Muzycznym i gonitwy po Galerii Bałtyckiej. Pozostał jak zawsze niedosyt i żal, że za krótko.
Szczęściarze, trafili na piękną pogodę, która sprzyjała nadmorskim spacerom.
Stary Gdańsk zachwycał urodą, którą nasi goście mogli podziwiać z okien hotelu Merkury.
Największą atrakcją jednego z naszych wieczorów był pies Uwe z Wyspy, którego występy cieszyły nie tylko Olenkę.
Przepastna torba z upominkami kryła dużo pięknych niespodzianek…
Między innymi fajne kolorowe pasemka, zwłaszcza te w kolorze blue
Na spektakl w teatrze przystoi z lornetką, zwłaszcza, że pasuje do stylizacji.
Spektakl w Teatrze – muzyczna wersja „Lalki” przedstawiona nowocześnie wręcz awangardowo. Aktorzy niczym marionetki, lalki pociągane za sznurki, scenografia i kostiumy również nietuzinkowe. Wszystko może budzić skrajne emocje. Mnie nie zawiódł. Wręcz odwrotnie. Pełne trzy godziny wypełnione dobrą muzyką, tekstami piosenek i niekonwencjonalną grą. No i genialne epizody w wykonaniu Andrzeja Śledzia (Tomasz Lęcki) oraz Tomasza Gregora (Barona Krzeszowskiego), które na widowni wywoływały salwy śmiechu. Fajny wieczór.
Spotkanie w tradycyjnym gronie od wieeelu lat
Obopólna sympatia także od wieeelu lat
Quartetto niezmienne od lat