Whistler to największy i od wielu lat uznawany za najlepszy ośrodek narciarski w Ameryce Północnej. W 2010 roku odbywały się tam konkurencje alpejskie olimpiady w Vancouver.
Whistler położony jest u podnóża dwóch niewiarygodnie pięknych gór Whistler i Blackcomb.
Tam właśnie wyruszyliśmy z Jacekiem, Mariolą i Kay’ą w czwartek po południu. Wypoczywaliśmy w Whistler do niedzieli. Niestety pogoda w górach nie dopisała. Było chłodno i pochmurno. Zasnute chmurami niebo nie pozwoliło nam do końca cieszyć się i podziwiać piękna górskich widoków. Widoczność była na tyle słaba, że zrezygnowaliśmy z wyjątkowej atrakcji jaką jest kolejka gondolowa Peak 2 Peak, która łączy dwa szczyty: Whistler (2182 m n.p.m.) i Blackcomb (2182 m n.p.m.).
Jednak wypoczęliśmy i bawiliśmy się wspaniale. Wspólne spacery, wycieczki po okolicy, w czasie których można było rozkoszować się pięknem wszechobecnej natury, no i shopping oczywiście.
Wieczorami Kaya serwowała nam filmy o „Minionkach”, które wspólnie oglądaliśmy i zaśmiewaliśmy się do rozpuku. Czarny charakter Felonious Gru, który zmienił się dzięki adoptowanym córeczkom: Margo, Edith i Agnes potrafił rozbawić a czasem nawet wzruszyć.
Telefon do Dziadzi i Babci. Obowiazkowa relacja z pobytu w górach…
Kaya w nowym kombinezonie do spania z „klapą”prezentuje się znakomicie.
„Bear Cheeks”
Tak wygląda wagonik gondoli Peak 2 Peak
Po obiedzie obowiązkowa kawa
Whistler Air. Tu lądują i startują małe samoloty i helikoptery.
Będąc w Kanadzie trzeba koniecznie skosztować renifera. Burger z renifera, do tego frytki z batatów i sos czosnkowy. Porcja jak dla drwala. W konsumpcji batatów pomogli mi pozostali biesiadnicy. Pierwszy raz jadłam słodkie ziemniaki o pięknej pomarańczowej barwie. I choć słodkie smakowały wybornie! „Rudolf” też oczywiście!
Symbol olimpiady – obowiązkowa fotka
nasi medaliści…
Wspaniałe baseny. Chętna do pływania była tylko Kaya. Nie przestraszyła ją kiepska pogoda. My tylko jej kibicowaliśmy i podziwialiśmy.
Niedziela. Ostatni dzień w Whistler. Kiermasz wyrobów ludowych i specjałów lokalnych. Zaopatrzyliśmy się tu m.in. w syrop klonowy i nie pogardziliśmy ruskimi pierogami (tak, tak) – były wyborne.
przed powrotną drogą jeszcze łyk kawy…
Pięknie położona droga z Whistler do Vancouver.
Jadąc z Whistler malowniczą drogą Sea-to-Sky Hwy wzdłuż fiordu Howe Sound, dotarliśmy do wodospadu Shannon Falls znajdującego się w Provincial Shannon Park.
Ten niebywały rezerwat przyrody – Provincial Shannon Park może poszczycić się ogromnymi, porośniętymi mchem drzewami. Wszystko za sprawą panującego tu klimatu. Stare drzewa, których życie dobiegło końca pozostają na miejscu. Próchniejące kłody stają się ściółką dla nowych drzew. Drzewa wyrastające ze szczątków swoich poprzedników nie sa tu rzadkością. Życie lasu toczy się w sposób naturalny.
I kolejny piękny przyrodniczy zakątek, który mogliśmy podziwiać wracając z Whistler – Provincial Marine Park. Niezwykle piękna zatoczka i otaczające ją góry.
i raj dla nurków…
Kiedy dojechaliśmy do Vancouver była już piękna słoneczna pogoda i bardzo ciepło. Zatrzymaliśmy się na chwilę w miejscu naprawdę magicznym, po drodze podziwiając piękne posiadłości i jachty. Pełni wrażeń wróciliśmy do Surrey, gdzie czekali na nas z obiadem Danusia i Zbyszek.