Tegoroczna majówka z uwagi na korzystny układ dni w kalendarzu wyjątkowo długa. Z łatwością można było zaplanować pięciodniowy urlop lub nawet dziewięciodniowy (wliczając dwa weekendy). Plany mieliśmy wspaniałe, ale długoterminowa prognoza pogody skutecznie nas zniechęciła do wyjazdu. Zabukowany hotel w Zajeździe pod Kłobukiem w Małdytach odwołaliśmy a skrzętnie zaplanowany wyjazd postanowiliśmy przełożyć na inny termin. W ten sposób majówkę spędziliśmy w domu no i w Tuchomku oczywiście. Koniec końców z pogodą nie było aż tak źle. Wprawdzie temperatura powietrza nie rozpieszczała, ale przynajmniej nie padało i było dość dużo słońca.
Odwołanie wyjazdu do Małdyt miało jeszcze dodatkową korzyść. Mogliśmy spędzić ten czas z Agą i z dziećmi. Bartek pierwsze dni maja nie zniechęcony pogodą wyruszył z kolegą kajakiem na Białoruś. 1 maja, po sezonie zimowym ruszyło rzeczne bezwizowe przejście graniczne z Białorusią – Rudawka-Lesnaja (Podlaskie). I choć woda w kokpicie nocą zamarzała a spanie w namiocie raczej nie należało do przyjemnych, to dali radę i jako pierwsi kajakarze przekroczyli w tym sezonie rzeczne przejście graniczne Rudawka-Lesnaja.
Natka i Tomek z chłopcami wypoczywali w majowe święta na wsi pod Szczytnem. Z wyjazdu bardzo zadowoleni, z pogody trochę mniej.
1 maja w Tuchmku
Zabawa w szkołę. Olenka w roli nauczycielki, lale w rolach uczennic.
Tobi uwielbia Tuchomek. Tu czuje się wspaniale. Wszystkim się interesuje, wszystko go ciekawi…
Popisy Olenki na drabinkach…
2 maja
Miniaturowy lilak (prezent od Natki i Tomka) ma się nieźle. Niebawem zakwitnie.
Teatr Atelier im. Agnieszki Osieckiej. Tu każdego dnia od 30 kwietnia do 3 maja przywoziliśmy Olenkę na próby. Niebawem premiera. To druga sztuka, w której wystąpi.
A po próbie – z Babcią i Dziadziem w plener. Kierunek Tuchomek.
To nasze wspólne dzieło. Rozchodniki w stylowej donicy – wiekowej kopańce rodem z Truskolas.
To dzieła pędzla Olenki. Bawiłyśmy się wspólnie. Trochę się od niej nauczyłam…