Październik i listopad to u nas „wysyp” urodzin. Krótki fotoreportaż z tych uroczystości.
Olenkowe – trzecie
Urocza Jubilatka Natka – także trójeczka.
A niżej także trójeczka wespół z ósemką. Tak było u Bartka na urodzinach.
dom
Ozdobiona ściana pokoju ożywia stonowaną kolorystykę.
wystarczy szablon, farby, gąbka, taśma samoprzylepna, precyzja i trochę cierpliwości
Archiwalny numer Werandy kwiecień/2010
zawierał szablon koguta oraz przykłady jego wykorzystania.
Jakiś czas temu jednego kogucika namalowałam wykorzystując wspomniany szablon na ścianie okiennej w kuchni. Wczoraj dla towarzystwa na ścianie przeciwległej przykucnął sobie drugi wiosenny kogucik.
1. Przymiarka kolorów – dopasowywanie farb na razie na kartonie.
2. Szablon należy dokładnie klejącą taśmą przymocować do ściany i za pomocą małego tamponika z gąbki nanieść farbę.
3. Kiedy wyschnie zdjąć szablon ze ściany i małym pędzelkiem domalować oko.
Gotowy! Trochę przy tym zabawy, ale ile frajdy i zadowolenia z końcowego efektu. I nic tam, że zegar wskazał już godzinę 1,00 w nocy. Przy takiej pracy nie czuje się zmęczenia.
Dwie piękne fotografie Audrey Hepburn, którą jestem niezmiennie zafascynowana, oprawione w ramki z IKEA
Miejsce na wąskiej ściance tuż przy wejściu do kuchni długo czekało aby je czymś ożywić. Myślę, że pomysł z prostymi w formie czarnymi ramkami i czarno-białymi fotografiami wypadł całkiem nieźle.
Oczekiwanie…
Zgodnie z tradycją: wysprzątany dom, odświętny obrus na stole niecierpliwie czekający na świąteczne dania Wielkanocne, koszyczki ze święconką przyniesione przez Tadzia i Olenkę, tradycyjne dania pieczołowicie przygotowywane w Wielkim Tygodniu, wazon z bukszpanem, zajączki, baranki i pisanki. Było pięknie, rodzinnie, wesoło i smakowicie. Krótko niestety, ale za to bardzo intensywnie. Atmosfera tych dni gościć będzie na pewno jeszcze bardzo długo w naszych sercach. I choć za oknem nie wiedzieć czemu padał śnieg a aura bardziej pasowała do świąt Bożego Narodzenia, to zupełnie nie osłabiło naszego dobrego samopoczucia. No może zabrakło ochoty na spacer brzegiem morza…
Za chwilę pojawi się pierwsza gwiazdka i zasiądziemy wspólnie do stołu…
W tym roku na naszym Wigilijnym stole zagościła między innymi ziemniaczana zapiekanka z anchois – szwedzki specjał spożywany tam głównie w okresie świąt Bożego Narodzenia.
Składniki:
Obrane ziemniaki należy pokroić w cienkie paski (trochę drobniej niż na frytki). Cebulę posiekać w drobną kostkę i lekko zrumienić na odrobinie masła. Fileciki anchois osączyć z oliwy. W natłuszczonym masłem naczyniu żaroodpornym ułożyć warstwę ziemniaków na nich podsmażoną ceulę i fileciki anchois. Oprószyć świeżo zmielonym pieprzem (nie solić, bo anchois są wystarczająco słone). Nastepnie jeszcze jedna warstwa ziemniaków również oprószona pieprzem. Całość zalać śmietanką posypać bułką tartą oraz wiórkami masła. W piekarniku nagrzanym do 200 stopni Celsjusza danie zapiekać około 40 minut do 1 godziny – do momentu, aż ziemniaki będą miękkie, a wierzch rumiany.
Udało się! (jak mawia Olenka) między pasztetem a pieczenią ubrać małą ale bardzo kształtną jodełkę. W tym roku w większości ozdoby zrobione przeze mnie (pierniki, szyszki, muszelki i „śpiewające” skrzydła aniołów). Powiesiłam też kilka najstarszych bombek przypominających dzieciństwo Natki i Bartka, do których siłą rzeczy mam szczególny sentyment.
Dla przekory lampki nie zawisły na drzewku, ale podświetlają je od dołu ozdabiając przy okazji stary stojak, który pochodzi z mojego rodzinnego domu i przywodzi wspomnienia, kiedy każdego roku mój tatuś osadzał w nim w Wigilijny wieczór okazały świerk, który obowiązkowo musiał sięgać sufitu. I chociaż stojak pokrył się już patyną czasu, to nie zamieniłabym go na żaden inny.