Tykocin – miasto magiczne

Tykocin – miasteczko leży nad Narwią, na Białostocczyźnie. Ulice brukowane albo piaszczyste, stare kamieniczki obok drewnianych chałup.

Rok rocznie będąc na Podlasiu odwiedzamy Tykocin – miasto magiczne, pełne uroku, zachwycające swoją niezwykłą historią, nastrojem i licznymi zabytkami. Tu w restauracji „Tejsza”smakujemy  dań kuchni żydowskiej, a w restauracji Regent, podziwiamy bogactwo smaków i aromatów  kuchni podlaskiej.

Przed budynkiem synagogi – Muzeum w Tykocinie zaprezentowana została w tym roku wystawa plenerowa „Śladami pamięci”, poświęcona sylwetkom i twórczości artystów żydowskich związanych z Białymstokiem.

W samym centrum Tykocina stoi synagoga z 1642 r. (na zdjęciu powyżej), jedna z najstarszych i największych w Polsce. Synagoga jest masywna, murowana, na planie czworoboku, z wysokim dachem z czerwonej dachówki i okrągłą wieżą w narożniku.
Przed wojną w Tykocinie mieszkało ponad 2 tys. Żydów (połowa ludności). Zajmowali całe „śródmieście” – mieli apteki i sklepy. Miasto słynęło z wyrobu tałesów – modlitewnych szali. Katoliccy chłopi mieszkali na obrzeżach, uprawiali pola.

Miasteczko założył w 1425 r. książę Janusz Mazowiecki. W XVI w. okolicę tę upodobał sobie Zygmunt August, który rozbudował zamek i przeniósł tu główny arsenał koronny, skarbiec i wileńską bibliotekę. Przez dziesięciolecia Tykocin był jedną z głównych twierdz Rzeczypospolitej.

W czasie pierwszej wojny światowej twierdzę doszczętnie zburzono. Obecnie została odbudowana przez prywatnego przedsiębiorcę.

W Tykocinie w 1705 r. August II Mocny ustanowił Order Orła Białego – 20 lat temu na pamiątkę tego wydarzenia mieszkańcy wystawili pomnik.

Pomnik Stefana Czarnieckiego, też z XVIII w., posąg ze złocistą buławą w ręku stoi na głównym rynku Tykocina. Hetman Stefan Czarniecki, jeden z najsłynniejszych polskich dowódców wojskowych, uwieczniony w polskim hymnie, był starostą tykocińskim. Dobra te otrzymał w 1661 roku uchwałą sejmową za zasługi dla Rzeczypospolitej.

Dwumetrowa statua przedstawiająca hetmana, dzieło francuskiego rzeźbiarza Pierre’a de Coudray, jest drugim z najstarszych (po Kolumnie Zygmunta w Warszawie) świeckich pomników w Polsce.

Pomnik ufundował w 1763 roku jego prawnuk, Jan Klemens Branicki, twórca placu (noszącego obecnie imię Czarnieckiego), który w jego zamyśle miał pełnić funkcje reprezentacyjne i być wizytówką magnackiego miasta. To on przebudował Tykocin w stylu barokowym i ufundował największy w mieście kościół pod wezwaniem Trójcy Przenajświętszej. Zamykająca od wschodniej strony plac Czarnieckiego budowla z dwiema wieżami jest imponująca. Na kościelny teren wchodzi się przez bramę, której słupy zdobią popiersia czterech ewangelistów. Barokowe wnętrze świątyni jest bogato zdobione polichromiami, zawiera cenne ołtarze i odznaczające się pięknym brzmieniem organy pochodzące jeszcze z czasów Branickich.  

Pentowo -bociani raj

Pentowo – siedlisko szlacheckie uhonorowane w 2001 roku przez niemiecką Fundację Europejskiego Dziedzictwa Przyrody EURONATUR tytułem Europejskiej Wsi Bocianiej.

Od blisko dziesięciu lat  odwiedzamy  Pentowo. To miejsce przyciąga nas jak magnez, niezmiennie fascynuje i zachwyca. Tu siedząc na pomoście, wypijając kubek kawy robimy sobie krótki odpoczynek przed dakszą podróżą. Jest to dla nas miejsce wyjątkowe, gdzie w niezmąconej ciszy (chyba, że klekot bociana), w otoczeniu pięknej przyrody można prawdziwie odpoczywać.

Europejska Wieś Bociania koło dworku Pentowo, położona jest 2 km od Tykocina w dolinie rzeki Narwi. Od 1991 roku, kiedy huragan połamał okoliczne drzewa, na ich wierzchołkach zaczęły osiedlać się bociany. Co roku ich przybywało. Właściciele Pentowa przy pomocy Północnopodlaskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków zbudowali specjalne platformy umożliwiające powstawanie kolejnych gniazd. W tym roku zamieszkało w nich aż 31 bocianich rodzin.

Gniazda są wszędzie: na drzewach, dachach. Z dwóch platform widokowych można podglądać życie ptaków.

Widać jak spacerują w poszukiwaniu pożywienia, jak młode uczą się latać, co chwila słychać bociani klekot. To naprawdę nieprawdopodobne miejsce.

Bocianich gniazd jest również dużo w okolicy.  Przy drogach, we wsiach, na polach. Gniazda bocianie zdobią dachy domów, stodół, słupów, drzew. W dolinie Narwi ze względu na czyste środowisko i dobre warunki pokarmowe żyje najwięcej bocianów w Europie. Miłośnicy tych wyjątkowych ptaków mogą je spotkać przemierzając Podlaski szlak bociani wiodący przez Doktorce, Zawyki, Suraż, Turośń Dolną, Dobrowodę, Baciuty, Bokiny, Kurowo, Pajewo, Tykocin, Pentowo, Łaziuki.

Szlakiem Tatarskim

W tym roku po raz trzeci przemierzaliśmy podlaski szlak tatarski. Zaczęliśmy od Sokółki. W pobliżu parkingu „przywitała” nas niezwykłą urodą i blaskiem kopuł Cerkiew św. Aleksandra Newskiego. Zbudowana w latach 1850-1853. Cerkiew posiada jedną dużą kopułę i cztery boczne. W 1869 r. oddano do użytku dzwonnicę. W 1879 roku budynek uległ spaleniu, ale wkrótce został odbudowany. We wnętrzu znajduje się ikonostas pochodzący z 1905 roku. Niestety nie mogliśmy go zobaczyć, ponieważ cerkiew była zamknięta.

Nieopodal rynku w zabytkowym budynku mieści się muzeum regionalne. Znajduje się tu stała wystawa poświęcona osadnictwu tatarskiemu. Przypomina dzieje osadnictwa tatarskiego na terenie Rzeczypospolitej i Litwy, przybliża zwyczaje polskich Tatarów, ich tradycje oraz wzajemne przenikanie się kultur polskiej i tatarskiej. Z prawdziwą przyjemnością i zainteresowaniem wysłuchaliśmy przewodnika, który w bardzo przystępny i interesujący sposób przekazał  wiedzę dotyczącą Tatarów w Polsce ich życia i obyczajów, podobieństw i różnic w kulturze oraz tradycji kultywowanej przez Tatarów zamieszkujących te tereny.
 
 
Z Sokółki przemierzając i podziwiając piękno podlaskiej przyrody dotarliśmy do Bohonik.  

Jest to wieś położona 7 km od Sokółki, w której Jan III Sobieskiw 1679 r. na mocy przywilejów osiedlił żołnierzy tatarskich nadając im ziemię za zaległy żołd. Osiadły tu oddziały rotmistrza Bohdana Kieńskiego, Gazy Sieleckiego i Olejowskiego.

Mimo, iż wieś jest niewielka przyciąga turystów z całego kraju i zagranicy. Magnesem ściągającym jest jeden z dwóch czynnych na Podlasiu meczetów i cmentarzy muzułmańskich w Polsce.

Świątynia znajduje się w centrum Bohonik. Jest drewnianą, sześcienną budowlą o stożkowatym dachu z wieżyczką zakończoną półksiężycem.

Z Bohonik przez uroczą wieś Krynki dotarliśmy do Kruszynian.

We wsi znajduje się meczet, który został zbudowany pod koniec XVII lub na początku XVIII wieku. Kruszyniany w podobny sposób, za sprawą Jana III Sobieskiego zostały zamieszkałe przez Tatarów. Meczet jest drewniany,  większy od bohonickiego. Posiada dwie wieże z kopułami i niewielki minaret. Na ścianach wiszą muhiry. Podłoga wyścielona jest kolorowymi dywanami. Meczet otoczony jest obramowaniem z kamienia. Przed wejściem rosną stare wysokie drzewa, dodające temu miejscu powagi i swoistego uroku.

Cmentarz tatarski – Mizar oddalony jest od świątyni o około 100m. Prowadzi do niego polna droga. Leży na wzniesieniu porośniętym lasem. Otoczony jest kamiennym murem, przed wejściem znajduje się brama z tabliczką informacyjną, a na jej szczycie charakterystyczny element – półksiężyc. Starsza część znajduje się w centralnej części, jest porośnięta krzakami. Najstarszy kamień nagrobny jaki udało się odczytać, pochodzi z 1744 r., następne zaś z 1790 r. i z pierwszej połowy XIX w.

W Bohonikach specjały kuchni tatarskiej proponuje Dom Pielgrzyma, w Kruszynianach – Tatarska Jurta, prowadzona przez Dżennetę Bogdanowicz. W obu miejscach posmakujemy takich potraw, jak choćby: kołduny tatarskie, pierekaczewniki, cebulniki, kibiny, jeczpoczmaki, pieremacze i czebureki. Tak nietypowe potrawy można dziś spotkać jedynie w domach tatarskich.

 Posmakowaliśmy specjałów Dżenetty Bogdanowicz. Bardzo smaczne, godne polecenia!

Kuchnia tatarska łączy akcenty tureckie, ukraińskie, białoruskie, greckie i kaukaskie. Jej podstawowymi składnikami jest mięso baranie i wołowe, mąka, nabiał, warzywa i przyprawy. Różnorodność kuchni tatarskiej wynika z tego, że przez setki lat swej burzliwej historii Tatarzy adoptowali tradycje kulinarne regionów, na których się osiedlali.

W krainie otwartych okiennic

Podlasia Czar

„Kraina Otwartych Okiennic” to przede wszystkim trzy unikatowe pod względem architektonicznym wsie: Trześcianka, Puchły i Soce  położone w dolinie Narwi w okolicach Hajnówki.

Trześcianka

W Trześciance domy stoją szczytem do drogi. Każdy z jaskrawo malowanymi okiennicami, z ażurowymi wiatrownicami, z misternie rzeźbionymi węgłami. Domy pochodzące z końca XIX i początku XX wieku są starannie utrzymane.

W środku wsi na wzniesieniu stoi drewniana cerkiew św. Michała Archanioła zbudowana w latach 1864-66.

Plik:Cerkiew w Trzesciance front side.jpg

Puchły

To urocza miejscowość położona w dolinie rzek Narwi i Rudni. W tej niewielkiej wiosce na stałe zamieszkuje zaledwie 40 osób.

We wsi tylko dwa domy są murowane, reszta to drewniane chaty pochodzące z przełomu XIX i XX wieku. Uroku dodają im ażurowe dekoracje i drewniane zdobienia okien, piękne szalunki, bogato zdobione szczyty. Ozdoby te przywędrowały ze Wschodu wraz z powracającymi w rodzinne strony „bieżeńcami” – mieszkańcami podlaskich wsi, których w 1915r. rosyjskie wojsko zmusiło do wyjazdu w głąb Rosji. „Bieżeńcom” przypadły do gustu upiększenia rosyjskich chałup. Po powrocie do Polski zaczęli je z pamięci odtwarzać. Węgła i okiennice dekorowali geometrycznie, a nadokienniki w motywy roślinne i ptasie.

Największą atrakcją turystyczną w Puchłach jest drewniana cerkiew Opieki Matki Bożej. Zbudowana w latach 1913-1919. Jest to  bez wątpienia jeden z najpiękniejszych obiektów sakralnych na Podlasiu.

Plik:Cerkiew w Puchlach side back.jpg

Na wzgórzu, na którym stoi cerkiew rośnie grupa drzew będących pomnikami przyrody: dęby i 2 dwustuletnie lipy.

Za tymi pięknymi koralami jarzębiny kryje się dom i zabudowania, które nie mają już gospodarza i zapewne powielą los wielu drewnianych opuszczonych chat na Podlasiu.

Soce

Z Puchłów do Soc jedzie się 4 km szutrową drogą. Wieś składa się z dwóch równoległych  szeregówek, które oddziela rzeczka Rudnia. Część wsi leżąca nisko nazywa się Mokrawy. Stoi tu maleńka cerkiewka o prostej konstrukcji.

 

Druga część wsi położona wyżej nazywa się Suchlany. Kiedy podczas wiosennych roztopów rzeczka Rudnia zalewa Mokrany, po Suchlanach można przejść suchą stopą.

Z obydwu stron wjazdu do Soc stoją krzyże wotywne ustawione w czasie zarazy w 1895 roku.

Soce należą do krainy otwartych okiennic. 

Święto chleba w Ciechanowcu

Od jedenastu lat około 15 sierpnia w Ciechanowcu na terenie Muzeum Rolnictwa odbywa się  Podlaskie Święto Chleba. W tym roku (14 sierpnia) byliśmy na tym wspaniale przygotowanym festynie ludowym po raz drugi.

Zachwyt  wzbudziły odrestaurowane lokomobile parowe oraz traktory. Zabytkowe ciągniki zaprezentowały się w paradzie wokół pałacowego gazonu.

Odbył się konkurs na wykonanie równianki czyli wiązanki układanej z ziół leczniczych, kwiatów, kłosów zbóż, lnu, makówek, konopi oraz różnych warzyw i owoców, która jest tradycyjnie święcona w czasie święta Matki Boskiej Zielnej. 

Ponad 20 tysięcy turystów obecnych na imprezie mogło na stoiskach z jadłem regionalnym spróbować podlaskich przysmaków – jałowcowego piwa, miodów, sera korycińskiego i tatarskich pierekaczewników, kupić wyroby rękodzielnicze z wikliny, gliny czy drewna.

Najbardziej oblegane były stoiska z chlebem z Podlasia, Mazowsza, Łodzi i Mariampola na Litwie. A pajda chleba ze smalcem i kiszonym ogórkiem popita kwasem chlebowym cieszyła sie wśród turystów największym powodzeniem.

Niezwykle aromatyczne zioła i przyprawy pochodzące z ekologicznych upraw, które od wielu lat goszczą na ciechanowskim festynie są naprawdę godne polecenia. Kupiłam je będąc tu po raz pierwszy, a w tym roku podwoiłam ich zakup chcąc obdarować najbliższych tymi wyjątkowymi dodatkami do potraw.

W czasie festynu można było podziwiać występy wielu zespołów folklorystycznych.

Przez Myszyniec

W drodze na Podlasie przejeżdżamy przez Myszyniec – położony nad rzeką Rozogą – nazywany stolicą Kurpiowszczyzny. W tej miejscowości uwagę zwracają wysokie wieże neogotyckiego kościółka Trójcy Świętej. Wnętrze świątyni wyróżnia kolorowa polichromia z motywami kurpiowskimi. Obok kościoła stoi czworokątna dzwonnica z początku XVIII wieku, uchodząca za najstarszą na Mazowszu a pewnie i w Europie budowlę w stylu gotyckim. 

Rok rocznie w drodze na wschodnie krańce Polski przejeżdżamy przez tę spokojną kurpiowską miejscowość, gdzie można w dni świąteczne spotkać podczas mszy świętej kobiety w strojach ludowych, gdzie kultywuje się tradycję przyprowadzania do świątyni bydła w dniu Świętego Rocha (16 sierpnia), gdzie w ostatnią niedzielę sierpnia na łąkach nad Rozogą odbywa się barwne folklorystyczne święto – Kurpiowskie Miodobranie.

 

Świątynia i dzwonnica w Myszyńcu

kolorowe polichromie z ludowymi motywami zdobią myszyniecką świątynię

Klon – żywy skansen

OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA

W uroczej wsi Klon na Mazurach znajduje się największy i jeden z ostatnich w Polsce zespół architektury drewnianej – 40 drewnianych domów ustawionych szczytem do drogi ciągnącej się przez wieś. Takie usytuowanie budynków sugeruje, że w połowie XVII w. pierwsi zasiedlili ją Kurpie. Osobliwością chałup jest ich konstrukcja. Do ich budowy nie używano gwoździ. Większość zabudowy pochodzi z czasów, kiedy wieś odbudowano po pożarze z 1893 r. Jeszcze 30 lat temu wieś miała wyłącznie drewnianą zabudowę. Dzisiaj wplatają się już niestety w tę niepowtarzalną, unikatową architektórę murowane domy. Wieś została w 1964 r. wpisana do rejestru zabytków i objęta nadzorem konserwatora. Niestety tylko na papierze. Wiele chałup to opuszczone, rozpadające się rudery, o które nikt nie dba i które nieuchronnie wkrótce się rozpadną – wielka to strata!  Na szczęście większość domów jest zamieszkała i widać, że gospodarze dbają o swoje zabytkowe „cuda”. Polecam odwiedzenie tej niezwykłej miejscowości – żywego skansenu, aby nacieszyć oko i uradować duszę.

Przez Mazury

Pierwszy postój w drodze na Podlasie tradycyjnie w Barze u Szwagra.

Olszyny – wieś na Mazurach. Na jej skraju znajduje się gospodarstwo Pana Zygmunta Rząpa – sołtysa, który zawodowo zajmuje się renowacją mebli, stolarstwem, rzeźbą.  Jest prawdziwym pasjonatem. Gromadzi stare narzędzia, sprzęty i przedmioty codziennego użytku. Uzbierało się tego tak dużo, że można już mówić o nieformalnym muzeum o charakterze etnograficznym. W zbiorach muzeum znajdują się sprzęty i narzędzia używane przede wszystkim w gospodarstwach domowych, takie jak urządzenia do palenia kawy zbożowej, maszyna do obierania ziemniaków, czy drylownica do wiśni. Na zewnątrz znajdują się maszyny i narzędzia rolnicze: młocarnia, kierat, młyn do mielenia ziarna, stare pługi.

 Zbiory muzeum Pana Zygmunta Rząpa.

Oprócz muzeum organizuje również Giełdę Staroci na którą przyjeżdżają ludzie z całej Polski, oraz liczne imprezy o charakterze kulturalnym jak np. występy zespołów ludowych.

 Rzeźba – to kolejna pasja sołtysa Olszyn.

 

Nostalgia

Stare chaty z Podlasia – przemyślenia przed podróżą. 

Stare domy mają to do siebie, że znikają w zastraszającym tempie – chyba, że stoją w jakimś skansenie tak jak ta poniżej – znajdująca się w Białostockim Muzeum Wsi.

 

 

Tu czas się zatrzymał.

Stare podlaskie domy, przydrożne kapliczki, kojąca cisza, świeże powietrze, urozmaicony krajobraz, bezkresna zieleń lasów – to skarby Podlasia.  

Malownicze stare chaty niektóre z bocianimi gniazdami. W stylu podobne, ale każda inna. Jedną ozdabiają malowane okiennice, inną wyróżnia pięknie rzeźbiony ganek. Wszystkie drewniane, pokryte strzechą, dachówką, blachą. Każda chata posiada duszę. Znikają już niestety z podlaskiego krajobrazu i pewnie wkrótce będą już tylko gościć w skansenach. Powietrze na tych terenach jest przepojone zapachem lasu i bielących się kwiatów w przydomowych sadach, a ludzie mówiący piękną melodyjną polszczyzną są bardzo otwarci i serdeczni dla turystów.

Mam do tych chat i otaczającego je krajobrazu szczególny sentyment. Kojarzą mi się z dzieciństwem i wakacjami, które spędzałam na Podlasiu – miejscu urodzenia i młodości moich rodziców.