Parasolka z wyspy

 

Parasolki, parasolki dla dorosłych i dla dzieci!
Parasolki, parasolki – kropla przez nie nie przeleci!

 

Tę piosenkę często śpiewamy z Olenką, kiedy na dworze pada i przez okno obserwujemy różnokolorowe parasole. To wbrew pozorom bardzo fajna zabawa i do tego pouczająca. Utrwalanie i poznawanie nowych kolorów, liczebników, rodzajów, kształtów. A pytań przy tym dziesiątki…

Parasoka, z którą jest poniższa sesja – to upominek od  cioci Joli z wyspy, który jest z rodzaju trafionych w dziesiątkę. Radość była niewymowna… A będzie jeszcze większa, kiedy posłuży w deszczu w komplecie z różowymi kaloszami (też od Joli).

 

SONY DSC

SONY DSC

 

Mam nadzieję, że niedługo zacznie padać…

 

SONY DSC

 

Idzie nowy

 

Wszystkim wiernym i oddanym czytelnikom z okazji nadchodzącego Nowego Roku pragnę złożyć życzenia szczęścia i radości, dni wolnych od trosk i chwil spełniających wszystkie marzenia.

 

Niestety na czas jakiś muszę się z Wami pożegnać. Nie będzie mi łatwo, ale jakoś dam radę. Może uda mi się niebawem spotkać z Wami w trochę innej formie. Za dotychczasowe ciepłe słowa, uznanie i sympatię wszystkim bardzo dziękuję.

 

Jelitkowska plaża

 

Drugi dzień świąt ciepły i słoneczny. Po ostatnich śnieżnych i mroźnych dniach ani śladu. Pogoda bardziej przypominała przedwiośnie. Wybraliśmy się  z Olenką i jej rodzicami do Jelitkowa, żeby zaczerpnąć morskiego powietrza i trochę odpocząć od ucztowania przy świątecznym stole.

Olenka – dziecko wyjątkowo niezależne i samodzielne.  Im więcej swobody tym  tym większa radość. Najpierw była zabawa na piasku i karmienie ptactwa, a potem kałuże w drodze z parkingu do plaży – największa w tym dniu atrakcja. Niestety tego brodzenia od kałuży do kałuży nie wytrzymały Olenkowe butki, które doszczętnie przemokły. Nie wiemy, czy radość z pluskania w wodzie nie zostanie opłacona katarem…

 

Untitled-3

 

Piękny, dumny i dostojny – górujący nad pozostałym ptactwem

 

SAM_6500

 

Wrona siwa zabawiała nas swoim kree kree i jako jedyny osobnik tego gatunku nie bardzo umiała sobie poradzić z łabędzimi intruzami, które nie pozwalały jej skorzystać z rzucanych przez nas okruchów chleba 

 

SAM_6499

 

Kaczka krzyżówka z  zielono opalizującym upierzeniem głowy i żółtym dziobem zawsze zachwyca urodą

 

SAM_6496

SAM_6488

 

Mikołajki na Żabiance

 

Wspominek ciąg dalszy

Mikołajki pod jemiołą pełne radosnego śmiechu, gwaru, szczebiotu naszych maluszków.

Spotkanie z Jolą, Klausem, Anitką, Krysią oraz z naszymi dziećmi i wnukami w tym roku wypadło w Mikołajki. Były więc dodatkowe atrakcje.

 

 

 Nastroju dodała jemioła oświetlona żarówkami żyrandola.

 

 

Ta przyjaźń zrodziła się dawno temu, daleko stąd na Wyspie Fohr, podsycana corocznymi żabiankowymi spotkaniami trwa do dzisiaj.

 

 

Trio czyli tercet…a właściwie quartet, bo Nataszka występuje tu w podwójnej roli.

 

 

Uroczy, uśmiechnięty Tadzio wspaniale wypadł w roli gościa…

 

 

Panowie zamienili się rolami. Tym razem Rysiu w roli kucharza serwuje ulubiony żurek Klausa.

 

 

Mamusie na chwilę wymieniły się swoimi pociechami.

 

 

Przystawka prosta i smaczna – cukinia  zapiekana z mozzarellą i suszonymi pomidorami godna polecenia – to jedno z dań, jakie konsumowaliśmy w trakcie mikołajkowego spotkania.

 

 

Rodzinka w komplecie

 

xxx

 

Olenka w stroju do flamenco, prezent od cioci Joli przywieziony prosto z Teneryfy. Do kompletu są jeszcze urocze pantofelki, ale nasza tancerka znacznie lepiej czuła się dzisiaj w kaloszach, które również przywiozła jej Jola.

 

 

Klaus świętował dziś swoje imieniny…

 

 

Taniec flamenco na obrusie autorstwa Joli.

 

Wspominki

 

Wizyta Joli i Klausa w Gdańsku minęła bardzo szybko, za szybko… I pozostał niedosyt jak co roku. Bo 10 dni to za mało. Zwłaszcza, że działo się tak wiele.

Na początek miłe spotkanie w Sopocie i na rozgrzewkę cappuccino u Wedla.

 

 

Ale dobrana para… W tej „musztardzie” prezentują się wyśmienicie!

 

 

I jeszcze tego samego dnia urodzinowe spotkanie u Izy

 

 

Z naszą szacowną Jubilatką – trójca bynajmniej nie święta…

 

 

Następnego dnia spotkanie ze sztuką. Czarodziejski flet Wolfganga Amadeusza Mozarta w Operze Bałtyckiej. Od prapremiery dzieła minęło trochę czasu… ( odbyła się 30 września 1791 roku ). W gdańskim spektaklu bardzo uwspółcześnionym największe wrażenie zrobiły na nas  partie w wykonaniu sopranistki Edyty Piaseckiej. Perfekcyjnie wykonana przez solistkę powszechnie rozpoznawana aria  Królowej Nocy” (O zittre nicht) zaśpiewana koloraturowym sopranem jeszcze długo po spektaklu brzmiała nam w uszach.

Dalszy ciąg wspominek może jutro, bo dzisiaj pora pomyśleć o trzeciej partii piernikowych zmagań.