Niedziela pod znakiem pierogów. Od rana lepiłam, lepiłam, lepiłam. Kiedy zaczynam zabawę pierogową (nie zdarza mi się to często) to już na całego. Z małą ilością nie ma co startować, bo pierogi domowe je się w ilościach… aż wstyd się przyznać. Tym razem z farszem z soczewicy. Oczywiście suto okraszone cebulką i do tego surówka z kiszonej kapusty. Najbardziej smakowały Natce. Panowie też pochwalili, ale z komentarzem – dobre, tylko szkoda że nie z mięsem…
a po pierogach lukrowanie wczorajszych wypieków
a teraz pokazały całą swoją krasę i zaręczam, że również słodycz