Polędwiczki wieprzowe po mojemu

Fajne na obiad.

Bardzo lubię polędwiczki wieprzowe. Robię je na różne sposoby: na grilu, a la schabowy, duszone z cebulką i jabłuszkiem, duszone z grzybkami i śmietaną i jeszcze  inaczej w zależności  od tego jaki smak „za mną chodzi” lub co mam w lodówce. Ostatnio zrobiłam takie rzec  by można  polędwiczki po myśliwsku?

4-5 małych kapeluszy suszonych prawdziwków łamię na małe kawałki i duszę do miękkości w małej ilości wody.

Polędwicę wieprzową kroję na grubsze  plastry. Każdy z nich bardzo lekko rozbijam (nie mogą być cienkie), obtaczam w mące i smażę na rozgrzanym tłuszczu (olej + masło) na złoty kolor z obydwu stron. Przekładam do garnka z  prawdziwkami. Każdą warstwę mięsa solę  i posypuję przyprawą do pieczeni (przyprawa jest wspaniała, kupuję ją w Ciechanowcu, gdzie rok rocznie odbywa się festyn zwany świętem chleba. Oferują tam całą „orgię” różnorodnych przypraw. Pochodzą one  z ekologicznych upraw i są niezwykle aromatyczne). Patelnię na której podsmażałam polędwiczki przepłukuję niewielką  ilością wody, którą podlewam mięso. Duszę krótko około 15 minut. Mąka w której obtaczam mięso bardzo ładnie zagęszcza sos. Należy jednak pamiętać, żeby nie przesadzić z ilościa wody i tej z grzybów,  i tej z przepłukanej patelni, bo wtedy sos będzie za rzadki.  Podaję z kluseczkami francuskimi lub z kopytkami.

Domowe, drożdżowe z różą

Rogaliki drożdżowe z różanym nadzieniem

1 kg mąki

1/2 kg masła

4 jaja

3 łyżki cukru

10 dkg drożdży

1 szklanka śmietany

1/2 łyżeczki soli

marmolada różana

lukier (cukier puder, woda i łyżeczka masła)

Najzwyklejsze domowe rogaliki, jakie moja mama piekła najczęściej w okresie karnawału. Robi się szybko, zawsze się udają i są bardzo smaczne. Jutro na obiad przychodzą dzieci więc będzie pyszny deser, a jeśli coś zostanie to także na „wynos” …

z Audrey Hepburn w roli głównej

Audrey Hepburn Roman Holiday cropped.jpg

Jedna z największych aktorek w historii kina, powszechnie znana i ceniona za talent, urzekająca subtelną urodą, elegancją i stylem.

Audrey Kathleen Ruston (Audrey Hepburn) urodziła się w Brukseli 4 maja 1929 roku. Była jedynym dzieckiem angielskiego bankiera – Johna Victora Hepburn-Rustoniego. Matka holenderska arystokratka – baronówna Ella van Heemstra była córką gubernatora holenderskiej Gujany.

W latach 1935-38 przyszła gwiazda uczęszczała do prywatnej szkoły dla dziewcząt w Kent. W 1935 r. jej rodzice się rozwiedli, co było dla niej – jak powie po latach – najbardziej traumatycznym przeżyciem. Była jeszcze dzieckiem, kiedy w jej życiu zabrakło ojca. Dzięki pomocy Czerwonego Krzyża odnalazła go. Aż do śmierci wspierała go finansowo i pozostawała z nim w stałym kontakcie.

W 1939 matka Adrey na okres wojny przeniosła ją wraz z przyrodnimi braćmi (dzieci matki AH z pierwszego małżeństwa) do Arnhem w Holandii. Uczęszczała tam do Konserwatorium, gdzie pobierała również lekcje baletu. Po zakończeniu wojny w 1945 r. Hepburn zamieszkała w Amsterdamie, gdzie uczęszczała na lekcje baletu do Sonii Gaskell. W 1948r. przeniosła się do Londynu, gdzie kontynuowała lekcje tańca u Marie Rambert, która wróżyła jej karierę tancerki. Jednakże wzrost i niedożywienie z okresu wojny stanęły na przeszkodzie jej baletowej karierze. Wtedy Audrey zdecydowała skoncentrować się na aktorstwie.

Rozpoczęła epizodem w filmie „Holenderski w 7 lekcjach”. W tym czasie występowała również w teatrze oraz grywała niewielkie role w filmach brytyjskich. Przełomem w jej karierze był występ na Broadwayu w 1951, gdzie przez sześć miesięcy grała w sztuce „Gigi”. Po roli w „Ludziach tajemnicy” o aktorkę upomniało sie Hollywood. Jej pierwszym amerykańskim filmem były „Rzymskie wakacje”, gdzie zagrała u boku Gregory Pecka. Występ od razu zyskał poklask krytyki i publiczności. Otrzymała za tę rolę Oscara. W jej późniejszej karierze była jeszcze czterokrotnie nominowana w kategorii „najlepsza rola kobieca”.

W 1954 r. aktorka spotkała Mela Ferrera, który zaproponował jej występ w przedstawieniu „Ondyna”. Niedługo potem pobrali się. Małżeństwo trwało 14 lat. Owocem tego związku był syn Sean, który przyszedł na świat 17 lipca 1960r. Audrey twierdziła, że byli ze soba bardzo sczęśliwi, choć Ferrer miał bardzo trudny charakter.

Do połowy lat pięćdziesiątych stała się jedną z największych gwiazd filmowych w Hollywood oraz ikoną świata mody. Będąc uosobieniem delikatności, niewinności i wdzięku stała sie alternatywą dla wyzywających blond piękności.

W 1959 r. zagrała w „Historii zakonnicy” bardzo pozytywnie przyjętej przez krytykę. Dwa lata później pojawiła się na ekranie w „Śniadaniu u Tiffany’ego”. Postać ta stała się jednym z symboli filmu XX wieku. Dzięki tej roli, w której pojawia sie w czarnej sukience od Givenchy’ego i w blond pasemkach, zapewniła sobie miejsce u boku największych legend kina. Będąc jedną z najbardziej popularnych gwiazd swojej ery, Hepburn występowała z takim aktorami jak Fred Astaire, Humphrey Bogart, Gary Cooper, Cary Grant, Rex Harrison, Peter O’Toole, czy Sean Connery.

Po rozwodzie z Ferrerem wyruszyła w rejs, w którym poznała włoskiego psychiatrę Andrea Dottiego, którego poślubiła 18 stycznia 1968 r. a 8 lutego 1970 r. na świat przychodzi jej drugi syn Luca. Małżeństwo z Dottim przetrwało 13 lat i zakończyło sie rozwodem w 1982 r. Jeszcze przed końcem tego związku Hepburn poznała Roberta Woldersa – holenderskiego aktora, z którym spędziła ostatnie lata swojego życia. Nigdy się nie pobrali, ale lata z nim spędzone aktorka nazwała „najszczęśliwszymi w jej życiu”.

Od 1967 r. Hepburn porzuciła karierę aktorską, decydując się występować sporadycznie i poświęciła się pracy jako specjalny ambasador UNICEF. Pamiętając własne przeżycia z czasów II wojny światowej, Hepburn poświęciła się pracy humanitarnej, mającej na celu pomoc głodującym dzieciom w najbiedniejszych krajach świata.

Wielka Adrey Hepburn – niekwestionowana idolka wielu pokoleń zmarła w wieku 63 lat w Szwajcarii.

Fascynacje życiem i twórczością Audrey Hepburn znalazły już wielokrotnie wyraz w mojej decoupagowej twórczości. Z jej wizerunkiem powstało wiele podkładek, wieszaków, pudełek. Najnowsza praca z Audrey Hepburn w roli głównej to mała kasetka:

Nostalgia, szyk, powab, czar…

Stare kino i jego legendy: Greta Garbo, Pola Negri, Barbara la Marr, Theda Bara, Lillian Gish, Mary Pickford…Kiedy oglądam fotografie tych niezwykle pięknych, wielkich, niezapomnianych kobiet ekranu to widzę niezmiennie szyk, powab, czar, piękno, nostalgię… Uwielbiam stare kino również to nieme.

Od kilku miesiecy przymierzam się do wykonania wieszaka „ze starego kina” – na biżuterię, głównie bransoletki. Będę wówczas miała cały ich przegląd. Nie trzeba będzie szukać po różnych pudełkach, puzderkach, szufladach. Póki co muszę jeszcze dokupić do niego haczyki, co nie jest łatwe bo nie wszystkie tu pasują. Dlatego cierpliwie czekam, może kiedyś, gdzieś na coś odpowiedniego „wpadnę”.

Teraz wygląda tak:

Śledziowa sałatka

W sobotę lubię w kuchni trochę kucharzyć. Dzisiaj oprócz obiadu zdążyłam do południa wyczarować taką sałatkę:

Sałatka śledziowa (składniki jak na tzw. pod kołderką lub pod kożuszkiem):

6 dorodnych filetów z matiasa w słonej zalewie

3 nieduże buraczki ugotowane

3 ugotowane marchewki

3 nieduże cebule

3 małe ugotowane ziemniaki

4 łyżki majonezu

posiekana natka pietruszki

pieprz, 1 łyżka octu winnego, 1 łyżeczka cukru, pół szklanki mleka

Filety śledziowe wymoczyć w mleku z wodą przez pół godziny. Następnie dobrze odsączyć i pokroić w paseczki. Ugotowane ziemniaki, buraczki, marchewkę pokroić w drobną kostkę. Cebulę drobno posiekaną zagotować z octem i cukrem – ostudzić. Posiekać natkę pietruszki. Teraz pozostaje już tylko wszystko razem wymieszać i doprawić świeżo zmielonym pieprzem. Sałatka jest najlepsza następnego dnia. To moja ulubiona śledziowa sałatka, bo łączy ze sobą smaki ostrego słonego śledzia z łagodnym smakiem warzyw. Pycha. Może kogoś zachęcę. Jeśli tak to życzę smacznego.

Na tę sałatkę załapała się Natka – dostała na wynos.

Ramowe shabby chic

Ramki kupione na Jarmarku Dominikańskim kilka lat temu za przysłowiowy grosz. Prawdziwe starocie i to nie tylko z uwagi na ich wiek. Bardzo zniszczone, pewnie całe lata przeleżały gdzieś na strychu lub w wilgotnej piwnicy. Wyglądały fatalnie. Kupując nie miałam żadnej nadziei, że kiedyś powieszę je na ścianie. Choć nie było łatwo efekt końcowy mnie zadowala. Dzisiaj wiszą z anielskimi figurkami stylizowanymi na stare, które także nabyłam na Jarmarku Dominikańskim.

Wieszaki z MM i BB

„Bogini. Legenda kina. Symbol seksu i urody. Aktorka, która podbiła miliony serc na całym świecie. Choć w karierze osiągnęła niemal wszystko, w życiu osobistym nie miała szczęścia. Była delikatną, nieśmiałą, spragnioną miłości piękną dziewczyną. W tragiczny sposób odeszła od nas w nocy z 4 na 5 sierpnia 1962 roku, w wieku zaledwie 36 lat”

Zmysłowa, piękna Marylin Monroe po morskiej kąpieli… Myślę, że można na takim wieszaku zawiesić: ręcznik, ściereczkę, klucze, korale, filiżankę i wiele innych drobnych przedmiotów w zależności od potrzeb.  Może on zagościć w kuchni, w przedpokoju, w łazience, albo w pokoju.

A może tym razem coś dla wielbicieli Brigitte Bardot?

Niedziela upłynęła pracowicie o czym świadczą powyższe prace. Ale dla mnie to prawdziwa frajda i  przyjemność. Chociaż pewnie zdrowiej byłoby w tym czasie pójść na spacer…