Aroniówka pomarańczowa

Z aronii, którą przysłała mi Romcia zrobiłam nalewkę (nie tylko zresztą). Znakomity smak owoców, trochę słodki, trochę cierpki, do tego nuta pomarańczy, rozmarynu, cynamonu i goździków – wspaniałość 😉

  • 1kg aronii
  • 300 g cukru
  • kawałek kory cynamonu
  • 2 gałązki rozmarynu
  • 5 goździków
  • skórka z 1 pomarańczy
  • 500 ml spirytusu
  • 500 ml wódki

Owoce należy umyć, osuszyć, przez dobę zamrozić. Po wyjęciu z zamrażalki przełożyć do słoja, lekko ugnieść. Dodać cukier – wymieszać. Skórkę z pomarańczy obrać bardzo cieniutko, bez białej skórki i dodać do aronii. Dodać goździki ,cynamon i rozmaryn. Spirytus wymieszać z wódką i wlać do słoja. Słój szczelnie zakręcić i pozostawić na miesiąc. Od czasu do czasu należy słojem potrząsnąć aby cukier się rozpuścił.

Po miesiącu przecedzić aronię na sicie wyłożonym bawełnianą ściereczką. Otrzymany nalew należy przefiltrować i rozlać do butelek. Nalewka jest już prawie gotowa, wystarczy poczekać jeszcze 6 miesięcy, aby mogła nabrać pełni smaku 😉

Likier z czarnego bzu

Dziki czarny bez (hyćka) posłużył mi do zrobienia likieru. Wiosną robiłam nalewkę z kwiatów czarnego bzu teraz kolej na likier z dojrzałych owoców tej rośliny. Robi się go znacznie szybciej niż nalewkę ponieważ nie wymaga nastawiania owoców na kilka tygodni.

O ile zapach kwiatów czarnego bzu, choć bardzo intensywny, jest przyjemny, wręcz bajeczny, o tyle owoce czarnego bzu mają specyficzny, nieprzyjemny zapach. Można jednak całkowicie się go pozbyć dodając świeżo zmieloną kawę i laskę wanilii. Wypróbowałam i bardzo polecam. Ten likier jest naprawdę najwyższej próby 😀

  • 1 kg owoców czarnego bzu 
  • 1/2 l wody 
  • 1/2 kg cukru 
  • 1/2 laski wanilii
  • 1/2 l spirytusu 95%
  • 1/2 l wódki 40 %
  • 1,5 łyżeczki naturalnej kawy mielonej 

Owoce czarnego muszą być bardzo dojrzałe (czarne, czarnofioletowe kuleczki). Owoce trzeba dokładnie oberwać od łodyżek i przebrać – zielone albo brązowe kuleczki trzeba wyrzucić ponieważ we wszystkich zielonych i niedojrzałych częściach bzu czarnego znajduje się toksyczna substancja, sambunigryna.

Przebrane owoce przepłukać na sicie, dokładnie osączyć i przełożyć do garnka. Wlać wodę i doprowadzić do wrzenia. Pozostawić do ostudzenia a następnie przelać przez sito wyłożone bawełnianą ściereczką lub kilkakrotnie złożoną gazą. Odcisnąć, a pozostałe owoce wyrzucić.

Do płynu dodać cukier, świeżo zmieloną kawę naturalną i wanilię, przekrojoną na pół, razem z zeskrobanymi nasionkami. Całość powtórnie zagotować i odstawić do ostudzenia. Kiedy całkowicie wystygnie znowu przecedzić przez sito wyłożone bawełnianą ściereczką lub gazą. Dolać spirytus, i wódkę, wymieszać a następnie rozlać do butelek.

Likier jest już właściwie gotowy do picia, ale dobrze mu zrobi kilkumiesięczny odpoczynek aby dojrzał, nabrał wyrazistego aromatu 😉

Nalewka na rajskich jabłuszkach

Zebrane w Tuchomku jaskrawoczerwone jabłuszka „dolgo” posłużyły do zrobienia niezwykle aromatycznej nalewki, o pełnym intensywnym smaku, słodko-kwaśnej, odrobinę cierpkiej, wspaniałej w każdym calu 😉 Niebo w gębie 😀

  • 1 kg dojrzałych rajskich jabłuszek
  • pół laski wanilii
  • 5 goździków
  • kawałek kory cynamonu
  • 300 g cukru
  • 500 ml spirytusu 95 %
  • 500 ml wódki 40 %

Jabłuszka myjemy, osuszamy i kroimy na ćwiartki. Wrzucamy do słoja łącznie z gniazdami nasiennymi, dodajemy przekrojoną wzdłuż wanilię, pokruszoną korę cynamonu oraz goździki. Zasypujemy cukrem i zalewamy wódką wymieszaną ze spirytusem. Słój szczelnie zamykamy, odstawiamy w ciemne ciepłe miejsce na cztery tygodnie. Słojem należy od czasu do czasu potrząsnąć aby cukier się całkowicie rozpuścił.

Po tym czasie przecedzamy nalewkę przez sito wyłożone bawełnianą ściereczką. Następnie nalewkę filtrujemy (przez filtr do kawy) i rozlewamy do butelek.

Najlepiej nalewkę odstawić na pół roku. W tym czasie uwolnią się wszystkie jej aromaty 😉

Pozostałe jabłuszka wykorzystałam do zrobienia pysznej marmolady. W tym celu odcedzone owoce włożyłam do garnka i podpaliłam (flambirowanie). W ten sposób alkohol wyparował a cukier zawarty w owocach się skarmelizował.

Po zakończeniu flambirowania dodałam do owoców 2 szklanki wody i szklankę cukru. Owoce dusiłam do momentu aż się rozpadły. Następnie przetarłam przez sito aby pozbyć się gniazd nasiennych. Gorącą marmoladę przełożyłam do słoiczków i finito 😉

Tarta z cukinii na spodzie z pieczywa

  • 120 g czerstwego pieczywa ( bułka lub chleb)
  • 1/2 szklanki mleka
  • 2 jajka
  • 80 g żółtego sera ( twardy, dojrzały)
  • sól, pieprz

Przygotować spód tarty. Bułkę lub chleb pokroić w niewielką kostkę, włożyć do miski. Zalać mlekiem, dodać roztrzepane jajka, starty na tarce ser, doprawić solą, pieprzem, wymieszać. Odstawić na 15 minut, do czasu aż pieczywo nasiąknie i zmięknie. Formę, wysmarować masłem lub wyłożyć papierem do pieczenia. Namoczoną bułkę wyrobić dodatkowo ręką lub widelcem, a następnie rozłożyć równomiernie w natłuszczonej formie. Piekarnik nagrzać do 180 stopni C. Piec 10 minut. Wyjąć z piekarnika.

  • 500 g cukinii
  • 250 g jogurtu greckiego
  • 4 łyżki listków świeżego tymianku (lub 2 łyżeczki suszonego)
  • 200 g sera feta
  • 2 łyżki pokrojonego szczypiorku
  • 1/2 czerwonej cebuli pokrojonej w cieniutkie piórka

Cukinię pokroić w plasterki, posolić. Po około 15 minutach osuszyć plasterki cukinii ręcznikiem papierowym i zgrilować z obu stron na rozgrzanej patelni grilowej.

Szczypiorek drobno posiekać, cebulę pokroić w cienkie piórka.

Na upieczony spód rozłożyć plastry cukinii. Na plastrach pokruszyć ser feta.

Jogurt połączyć ze szczypiorkiem, cebulą, tymiankiem. Doprawić solą i pieprzem i wylać na tartę.

Ponownie wstawić do piekarnika nagrzanego do 190 stopni i zapiekać przez 10 – 15 minut 🙂

Kotlety jajeczne z kaszą jaglaną

Kotlety z jajek i kaszy jaglanej są pyszne, lekkie i zdrowe. Smakują z pieczarkami w śmietanie, z sosem pomidorowym lub w towarzystwie sałaty z sosem winegret, mizerii czy surówki o wyraźnym smaku.

6 jajek ugotowanych na twardo
1 surowe jajko
1/2 szklanki kaszy jaglanej
pęczek natki pietruszki drobno posiekanej
2 łyżki prażonych pestek słonecznika lub sezamu
1 łyżka miękkiego masła
sól
świeżo zmielony czarny pieprz

do panierowania i smażenia:
tarta bułka
olej
masło

Kaszę jaglaną wsypać na sitko, przelać zimną wodą, następnie wrzątkiem – dzięki temu nie będzie miała goryczki. Do garnka wlać 1 i 1/4 szklanki wody, osolić i doprowadzić do wrzenia. Dodać kaszę i gotować pod przykryciem na wolnym ogniu przez 10 minut. Wyłączyć ogień, wymieszać, przykryć i pozostawić na 10 minut. Po tym czasie odkryć, odstawić do przestygnięcia.

6 jajek ugotować na twardo, 1 zostawić surowe.

Ugotowane jajka obrać i zetrzeć na tarce o dużych oczkach.

Do miski przełożyć jajka, dodać miękkie masło, przestudzoną kaszę jaglaną, surowe jajko, prażony słonecznik lub sezam oraz posiekaną natkę pietruszki. Doprawić solą i pieprzem (sporo).

Dokładnie wymieszać. Z masy, zwilżonymi wodą rękoma, formować kotleciki. Panierować w tartej bułce.

Smażyć na oleju z masłem – na średnim ogniu – po około 2-3 minuty z każdej strony, aż staną się złociste.

Rajskie jabłuszka w syropie

Rajskie jabłonie dwa razy do roku eksponują swoje wyjątkowe walory estetyczne. Wiosną obsypane są różowym, białym lub purpurowym kwieciem, jesienią stroją się w korale efektownych, drobnych owoców 😉 Małe jabłuszka, są kwaśne, czasami cierpkie i mało soczyste, ale za to bardzo dekoracyjne i nadające się do przetworów.

Ja moje tegoroczne tuchomskie zbiory rajskich jabłuszek wykorzystałam w dwójnasób. Odmianę o mniejszych owocach wykorzystałam do przerobienia na kandyzowane pyszne dekoracyjne jabłuszka, które będą naturalną ozdobą tortów i deserów. Większe purpurowo-amarantowe owoce posłużyły do zrobienia aromatycznej, jedynej w swoim rodzaju nalewki 😉

  • 1kg jabłuszek rajskich
  • 700 g cukru
  • 300 ml wody
  • sok z jednej cytryny

    Dojrzałe jabłuszka opłukać i osuszyć. Każde nakłuć kilka razy wykałaczką. Z cukru i wody ugotować syrop, ostudzić, dodać sok z cytryny. Do zimnego syropu włożyć owoce i podgrzewać powoli do zagotowania. Ostudzić. Następnego dnia znowu podgrzewać do momentu zagotowania. Czynność tę powtarzać przez 3-4 dni aż owoce staną się szkliste. Gorące przełożyć do słoiczków. Nie pasteryzować. Podczas smażenia owoców nie mieszać tylko delikatnie potrząsać garnkiem. Garnek powinien być płaski o dużej średnicy, aby owoce luźno pływały.

Spotkanie, jakich mało

Lipcowe spotkanie, jedyne w swoim rodzaju, długo oczekiwane, ale warto było… Fantastyczne, radosne, niezapomniane chwile. Pozostał niedosyt, bo za krótko. Obiecaliście powtórkę i na to liczymy 😀

Świętowaliśmy wspólnie wielki sukces Julci. Brawo, brawo, brawo! … Cieszymy się bardzo i jesteśmy podobnie jak Rodzice dumni i szczęśliwi 😀

Atrakcyjny Sopot obowiązkową atrakcją dla przyjeżdżających gości.

A to już fotka z Podlasia. Dziewczynki wiedziały dokładnie czym mnie ucieszyć. To słonecznikowe pole jest urzekające, że nie wspomnę o pełnych wdzięku modelkach w nim buszujących 😉

Rogaliki z waniliowego serka homogenizowanego

Rogaliki dedykowane dla moich wspaniałych wnuków z okazji dnia Babci i Dziadka 😀

składniki:

400 g mąki pszennej tortowej
250 gramów serka waniliowego homogenizowanego (zimnego, prosto z lodówki)
2 łyżki cukru
1 cukier waniliowy
1 łyżeczka proszku do pieczenia
250 gramów zimnego masła
szczypta soli


dodatkowo:
nadzienie rogalików: powidła, konfitura, marmolada (nadzienie powinno być gęste aby nie wypływało z rogalików)

lukier: cukier puder utarty z kilkoma łyżkami mleka

Mąkę przesiać i połączyć z solą, proszkiem do pieczenia, cukrami. Dodać masło, posiekać drobno do uzyskania „kruszonki”, dodać serek, zagnieść elastyczne ciasto.

Podzielić je na 7 części, zawinąć w folię i schłodzić w lodówce.

Z każdej z siedmiu części ciasta wałkować na podsypanym mąką blacie okręgi o grubości 0,5 cm. Okrąg podzielić na 8 trójkątów. Na każdym z nich ułożyć nadzienie. Zwinąć w rulonik, pamiętając by koniuszek znajdował się pod spodem rogalika (nie rozkleją się podczas pieczenia).

Rogaliki układać na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia w niewielkich odległościach.
Tak samo postąpić z resztą ciasta z lodówki.

Piekarnik nagrzać do 180 stopni, włożyć rogaliki i piec około 20 minut do zrumienienia (funkcja grzania góra – dół, bez termoobiegu, na środkowym poziomie).
Kiedy trochę przestygną – polukrować 🙂


Czas okołoświąteczny

Święto duchów – HALLOWEEN, to czas zabawy, maskarady. Dla dzieci niebywała frajda 😉 I choć nie wpisuje się w czas okołoświąteczny to jest świętem, po którym błyskawicznie następuje eksplozja przygotowań do jedynych i nie mających żadnej konkurencji świąt – Bożego Narodzenia 😀

Mikołajki 🙂

Pierniki ich korzenny zapach, atmosfera pieczenia i dekorowania niewątpliwie kojarzą się ze zbliżającymi świętami. Olenka i Tobiś czynnie brali udział w piernikowej zabawie… 🙂

Wigilia jedyny, niepowtarzalny dzień w roku… I choć z dala od najbliższych – to myślami i sercem razem z nimi, z naszymi dziećmi i wnukami.

A jak Wigilia to Gwiazdor, który z radością odwiedził grzeczne dzieci i równie grzecznych dorosłych w Bytomiu 😉

Żeby poczuć atmosferę świąt nie może zabraknąć ich atrybutów. W tym roku skromne dekoracje, ale przecież czasem mniej może znaczyć więcej 😉

Długie w tym roku święta pozwoliły na puzzlowy relaks. Dla mnie układanie puzzli to przede wszystkim dobra zabawa 😉 Zaczęłam od kotów, które kupiłam latem z myślą o Asi (miłośniczce kotów). Niestety nie było nam dane spotkać się, więc wybacz Asiu, że to ja pierwsza je ułożyłam 😀

W Gdańsku pogoda jesienna a w pobliskim Tuchomku pierwszego dnia świąt pola pokrył śnieżno biały puch 😀 Spacer w takiej scenerii to nie lada gratka 😉

Na Kaszubach zaledwie przyprószyło śniegiem, za to w Gorcach, gdzie Bartek z Rodziną spędził kilka poświątecznych dni sypnęło śniegiem szczodrzej. Dlatego na wędrownych szlakach oprócz podziwiania pięknych widoków można było również korzystać z sanek a i ulepić bałwana się zdarzyło 😉

I jeszcze kilka fotek z wieczoru i nocy Sylwestrowej 🙂 Happy New Year Kochani !