Amadeo Modigliani

Amadeo Modigliani – artysta malarz, którego sztuka od wielu lat niezmiennie mnie zachwyca. Niepowtarzalny, jedyny w swoim rodzaju malarz. Styl jego prac rozpoznawalny jest na pierwszy rzut oka.

Jego twórczość kilkakrotnie gościła w moich  pracach. Jakiś czas temu zrobiłam cykl drewnianych bransoletek z jego malarstwem. A jeszcze wcześniej wieszaki, także ozdabiane jego sztuką. 

A wczoraj postało pudełko – taca. Chyba zostanie u mnie w domu, przynajmniej jakiś czas, bo trudno będzie mi się na razie z nim rozstać 🙂

“Łazienkowa” Frida Kahlo

 

 

Moja fascynacja Fridą Kahlo nie zmienia się. Dwa nowe obrazy (fotografie Fridy), po długich i żmudnych pertraktacjach z Panem szklarzem, prezentują się znakomicie. Udało się nam dopasować fotografie z passepartout i z ramą w punkt. Jestem bardzo zadowolona.

Obrazy super, ale jak przyszło do znalezienia dla nich miejsca, nie było tak “super”. Początkowo miały znaleźć się w kuchni. Ostatecznie jednak ich miejscem jest łazienka. Przynajmniej teraz. Jak będzie kiedyś? Nie wiem. Lubię zmiany 🙂

 

 

Recykling dżinsów

 

Druga, duża pakowna torba ze starych dżinsów Rysia. Można ją nosić w ręce, lub zarzucić na ramię. Powstała, podobnie jak poprzednia przy pomocy Pani Irminy, która wykonała najtrudniejszą pracę. Wykroiła i uszyła torbę łącznie z podszewką. Mój był pomysł i fason oraz zdobienia w postaci różnych naszywek.

Ogromną zaletą torby jest jej wyjątkowość i niepowtarzalność. Ponadto jest lekka, co w przypadku jej gabarytów jest bardzo istotne.

 

 

Flaming

 

Obraz w ramie z realistyczną ilustracją flaminga

Flaming karmazynowy, czerwoniak (Phoenicopterus ruber) obraz Johna Jamesa Audubona – amerykańskiego ornitologa, przyrodnika i malarza, którego dziełem życia było skatalogowanie, opisanie i namalowanie ptaków Ameryki Północnej.

Spośród setek ilustracji flamingów, jakie przejrzałam – ten zdecydowanie skradł moje serce. Z pomocą niezawodnego Pana szklarza z całej palety barw passe-partout i różnorodnych ram, wybraliśmy, moim zdaniem, wersję optymalną.

Zdjęcia niestety nie dokładnie oddają kolorystykę (zwłaszcza te robione w WC, gdzie obraz znalazł swoje miejsce).

 

 

Ciuchowy recykling

 

Recykling w modzie. Tym razem wybór padł na stare dżinsy Rysia.

Dżins ma w sobie to   c o ś !  Lubię wszelkie jego odcienie, przetarcia a nawet dziury…

Śledzę od dłuższego czasu w necie pomysły na diy ze starych zużytych dżinsów. Pomysłów jest całe mnóstwo. Niektóre zaskakujące, ale wszystkie zachęcające do przemyślenia i naśladowania. Mam już w głowie kilka, ale tym czasem duża torba.

Duża pojemna torba ze starych dżinsów  to mój pomysł i fason – realizacja niezawodnej Pani Irminy, dla której szycie zawsze było twórcze. 

Haftowane motyle to moje dzieło. Zrobiłam je wiele lat temu. Haft wtedy był moją pasją. Każdy motyl wykonywany był z pojedynczej nitki muliny. To była naprawdę żmudna praca. Haft powstawał bardzo długo, ale pasja to pasja. Nie ma zmiłuj. Ta precyzja w hafcie pozwoliła teraz bez trudu je wyciąć i naszyć na torbie. Niewątpliwie torba z naszytymi motylami zyskała na wyglądzie i jest jedyna w swoim rodzaju, co dla mnie jest zawsze bardzo istotne.

Torba z założenia miała być mocna i duża, która bez obawy pomieści oprócz oczywistych przedmiotów także w razie potrzeby większe zakupy.

 

 

kolejny pomysł na bird house

 

Drugi nietypowy domek dla ptaków wykonany tym razem z glinianego dzbanka.

Dzbanek kupiliśmy wiele lat temu w Wilnie. To naczynie posiada jeden płaski bok oraz otwór pozwalający zawieszać go na ścianie. Wykonany przez wileńskiego artystę z pięknym ręcznie malowanym motywem.

Niefortunny przypadek sprawił, że został wyszczerbiony. To kwalifikowało go właściwie do wyrzucenia na śmietnik.

Szczęśliwym trafem natknęłam się niegdyś w necie na budki wykonywane z porcelanowych dzbanuszków. I w ten oto sposób wileński ludowy dzbanek zmienił swoje przeznaczenie. Stał się schronieniem dla skrzydlatych przyjaciół. Mam nadzieję, że będzie służył dobrze i spełni swoją rolę znakomicie.

Rysiu z Bartkiem przymocowali go do zbitych ze sobą dwóch deseczek a następnie umocowany został na brzozowym pniu.

W zanadrzu mam jeszcze kilka pomysłów na inne nie mniej oryginalne bird houses. Ale to już po powrocie z wakacji na Wyk auf Fohr.

 

 

DIY – budka lęgowa

 

W sklepach można kupić wiele budek dla ptaków. Są one najczęściej wykonane z drewna. Mają oczywisty, znany każdemu kształt. Mówiąc krótko – niewiele różnią się od siebie.

Można jednak urozmaicić architekturę domków i wykonać nietuzinkową, oryginalną jedyną w swoim rodzaju budkę lęgową.

Każda może być inna. Wykonana z różnych materiałów, posiadająca różne kształty. Wystarczy rozejrzeć się dookoła a okaże się, że jest wiele przedmiotów które mogą być bazą do budowy.

Dla mnie inspiracją stał się koszyk z plecionych słomianych warkoczy, który był dziełem jakiegoś ludowego artysty. Wcześniej służył do przechowywania cebuli. Sprawdzał się w tej roli znakomicie. Mam więc nadzieję, że w roli budki dla ptaków również spełni swoje zadanie.

Rozpoczęłam od wycięcia w dnie koszyka otworu. Wystarczyły do tej czynności nożyczki. Resztę pracy wykonał Rysiu.

 

 

Birdbath c.d.

 

Żeby ptakom było dobrze w naszym ogrodzie oprócz budek lęgowych i gęstych krzewów do gniazdowania trzeba zadbać aby szczególnie w upalne dni, zapewnić im wodę do picia. Każdego na to stać. Nie musimy kupować drogich oferowanych przez handel poidełek.

Wystarczy  stara emaliowana miseczka ustawiona na wiekowym i mocno sfatygowanym metalowym kwietniku. A podobnych rzeczy nadających się do tego celu każdym w domu i w ogrodzie zapewne ma wiele. Trochę chęci i wyobraźni w zupełności wystarczy. A frajda i satysfakcja gwarantowana.

 

 

Kolejny przykład to doniczka i podstawka z terakoty. Do tego płaskie kamienie, które zapewnią stabilizację i ułatwienie małym skrzydlatym wygodnego korzystania z baseniku.

 

 

Drewniany wielorybek na kółkach

 

Wieloryb – niezwykle inteligentny, łagodny i piękny ssak. Te morskie olbrzymy pobudzały wyobraźnię i fascynowały człowieka od zawsze.

A ja lubię te największe zwierzęta zamieszkujące Ziemię za całokształt i również dlatego o czym Jola wie najlepiej…

A dzisiaj o tyci, tyci wersji olbrzyma – drewnianym małym wielorybie na kółkach, który służył do zabawy Tadziowi i Kajtusiowi. Trochę nadgryziony przez jego właścicieli tu i ówdzie. A zważywszy  na miękkie drewno z którego jest wykonany nie wymagało to specjalnych zabiegów.

Chłopcy “wyrośli” już z zabawki, co zwykle jest koleją rzeczy. Wylądował więc u mnie. A ja wiadomo, że prawie żadnemu przedmiotowi wykonanemu z drewna nie odpuszczę. Takoż było i z małym drewnianym wielorybkiem.

Surowe drewno nieco zmatowiłam drobnym papierem ściernym i dwukrotnie pomalowałam farbą akrylową. Następnie znowu przetarłam papierem ściernym i pokryłam woskiem.

Teraz zregenerowany waleń stoi na półce obok książek.