Prawdziwy, stary, drewniany mebel posiada duszę i nieprzemijające piękno.
Before
Krzesło stare przedwojenne. Na odwrocie widoczna „metryczka” – pieczątka zachowana prawie w całości: (dobry tusz!!!) „Józef Januszewski – skład kolonialny i wyszynk – wyroby tytoniowe – Lniano, pow. Świecie”. Krzesło wykonane w Polsce.
Dla nas ma ono wyjątkową wartość. Pochodzi z restauracji mojego Teścia. Dlatego choć nie było już w najlepszej „kondycji” – postanowiłam dodać mu trochę rumieńców – sprawić, że będzie mogło jeszcze czas jakiś pobyć z nami przywodząc ze sobą nie jedno wspomnienie.
Ma już przygotowane miejsce a nawet trzy (łazienka, sypialnia lub kuchnia) – zobaczymy, gdzie będzie się lepiej komponowało.
Trochę zachodu z nim było! Brakowało kilku śrub bez których nogi się „rozchodziły”. Ale najwięcej pracy wymagało szlifowanie i szorowanie całej powierzchni, a zwłaszcza wszystkich zakamarków, celem odtłuszczenia.
Po tych niezbyt lubianych przeze mnie zabiegach czyszczących nastąpiło: malowanie, malowanie, malowanie (trzykrotne). Tak wyglądało z jedną warstwą farby.
After
A tak wygląda po trzech warstwach srebrnej akrylowej farby (szwedzkiej) i wtarciu jednej warstwy pasty pozłotniczej (srebrnej). Pozostanie już tylko polerowanie (po 24 godzinach) i pokrycie warstwą werniksu.
Ryszard też malował domek i okiennice.
Po zmaganiach z „Józwowym” krzesłem – zabrałam się za decu. I tak powstał świecznik z rybami i dwie bransoletki, które są namacalnym dowodem na to, że już tęsknię za latem…