Świerkowe samosiejki

 

Mini choinki – świerkowe samosiejki 

Postawiłam w tym roku na naturalne minimalistyczne ozdoby świąteczne. Samosiejki  świerka pospolitego po świętach wrócą do natury – zostaną posadzone w Tuchomku.

 

 

W dużym szklanym naczyniu dwie sadzonki świerka w towarzystwie dużej muszli

 

 

Obok żaba – jogin, którą podarowała mi Jola (to kolejna żaba od niej)

 

 

 Sadzonki z korzonkami w wodzie z dekoracyjną muszlą i kamieniem

 

 

Samosiejka w wazonie ozdabia przedpokój

 

 

A może pokój?…

A te piękne szyszki (poniżej) – wiatr zdmuchnął z naszego okazałego tuchomkowego świerka

 

 

Wszystkim czytelnikom mojego bloga składam najserdeczniejsze życzenia z okazji  Świąt Bożego Narodzenia –  świąt wyjątkowych, magicznych, niezwykle uroczystych, długo oczekiwanych, okraszonych wieloma tradycjami, świąt gromadzących przy stole wielopokoleniowe rodziny, świąt emanujących ciepłem i bliskością.

 

Rodzinne spotkanie

 W oczekiwaniu na łomżyńskich gości, którzy wracali w korku z karwieńskiej plaży…  

 

Olenka z Mamusią. Nasza kochana wnusia – maleńka dzielna turystka – odwiedziła nas po długiej pieszej wycieczce w Sobieszewie (rodzice pieszo, Olenka “na plecach”)

Urocze trzy dziewczynki: Zosia, Zuzia i Olenka

Nasz maleńki “Szkrabik” poraczkował do dziadziusia. Jego zachwyt niewymowny.

  Rozchwytywana przez wszystkich Olenka – tu z Ciocią Haneczką

Wizyta Pana Tadeusza

Dzisiaj odwiedził nas Tadzio, który wczoraj skończył dwa miesiące. Gościł w byłym pokoju swojej Mamusi. Był bardzo grzeczny: smacznie spał, uśmiechał się,  z zainteresowaniem wodził oczkami obserwując wszystko dookoła. Niebywała to radość patrzeć na to maleństwo – serce rośnie!

A ten pajacyk to prezent dla dwumiesięcznego jubilata. Będzie w nim ślicznie wyglądał.

Brzoza się zazieleniła

Zielone listki rozwinęły się na brzozowych gałązkach, które obsiadło spore stadko “śpiewaków”. Za oknem bezchmurne niebo, słońce, ciepło. Wiosna wreszcie zawitała. Święta zapowiadają się pogodne, słoneczne. Będzie okazja wyjechać do Tuchomka. Już się cieszę. Ale na razie przede mną przedświąteczna bieganina po sklepach i po kuchni…

Święto Rysia

Wczoraj świętowaliśmy imieniny i urodziny Rysia w gronie najbliższych: dzieci, wnuków i Anitki. Oczywiście pierwsze skrzypce na imprezie grał jubilat, ale wszyscy skupieni byliśmy przede wszystkim na maluszkach.

Tadzio “zaliczył” pierwszą w swoim życiu wizytę jako honorowy najmłodszy gość dziadziusia Rysia. Wspaniale wypadł w tej roli. Jak przystało na “dobrze wychowanego” noworodka (a właściwie już od wczoraj niemowlaka) całą wizytę przespał ku uciesze swoich rodziców, który spokojnie mogli uczestniczyć w przyjęciu. Tylko od czasu do czasu uśmiechał się przez sen, zapewne dobrze mu u nas było.

Olenka, która jutro ukończy pół roczku była bardzo radosna, uśmiechnięta a swoje emocje wyrażała poprzez wydawanie tylko jej zrozumiałych dźwięków, kokietowała i wzbudzała u wszystkich zachwyt. A w dodatku mogła pochwalić się już pierwszym ząbkiem.

Jubilat był bardzo szczęśliwy i wzruszony!

Projektowanie kuchni c.d.

Decyzja w sprawie koloru frontów i blatów kuchennych podjęta. Wybrany – najbardziej banalny kolor – biały półmat. Blaty w odcieniu srebrzystej szarości z elementami miedzi i brązu. Pozostały uchwyty. I tu mam dylemat czy zdecydować się na proste typu reling, czy bardziej stylizowane. Bardzo podoba mi się uchwyt stylizowany włoskiej firmy GIUSTI:

Ostateczny projekt kuchni:

Pozostaje realizacja. 

Roboczy projekt kuchni

Kuchnia w wersji roboczej. Samo zaprojektowanie wbrew pozorom nie było takie trudne. Z racji wiadomych parametrów kuchni z góry narzucone były pewne ograniczenia i “poszaleć” nie było możliwości. Profesjonalizm projektanta też ułatwił sprawę. Najtrudniejsza decyzja przed nami. Wybór koloru i rodzaju frontów, blatów, uchwytów. Nie będzie łatwo zwłaszcza, że jest z czego wybierać. Uf…

ściana prawa

widok ściany lewej

ściana z pawlaczem