Sylwester w miłym towarzystwie zawsze się sprawdza niezależnie czy spędzamy go na wielkim balu, czy w czterech własnych ścianach.
Właśnie tak było w tym roku. W domowym zaciszu z Anitką, Olenką i Tobisiem. Nic lepszego nie mogło nam się przydarzyć.
Dzieci towarzyszyły nam dzielnie. Dotrwaliśmy wszyscy do 24-ej!!!
Wspólnie odliczaliśmy sekundy do Nowego Roku. A potem toast, życzenia, sztuczne ognie przyniesione przez Olenkę oraz wspólne stanie z nosami w oknie i oglądanie osiedlowych fajerwerków.
Nieco zmęczone dzieci ożywiły się, kiedy niebo rozświetlił pokaz sztucznych ogni serwowany przez mieszkańców. Zasnęły dopiero po pierwszej razem z dziadkami.