Bardzo pracowity przedświąteczny dzień

Większość zakupów już w domu. Mięsa zabejcowane, pasztet w piekarniku roznosi po całym mieszkaniu bardzo „kuszącą” woń. Keks z bogatszą niż zwykle zawartością bakalii ozdobiony polewą cytrynową i czekoladą. Likier cappuccino z podwójnej porcji już przelany do butelek będzie dodatkiem do upominków gwiazdkowych. Choinka pachnąca lasem i mieniąca się ozdobami. Zbierane przez lata różnorodne ozdoby: kupione, podarowane, wykonane własnoręcznie zawsze znajdą sobie miejsce na świerkowych gałązkach. Taka choinka najbardziej przypomina mi tę z dzieciństwa. Każdy wieszany na gałązce gadżet przywodzi ze sobą różne wspomnienia…

Domowy likier cappuccino

1 puszka skondensowanego słodzonego mleka

200 ml spirytusu

150 ml czystej wódki

8 łyżek cappuccino waniliowego rozpuszczonego w 1/2 szklance wody

Alkohol małymi strumieniami dodawać do mleka ciągle mieszając; na koniec dodać przestudzone cappuccino. Ot i cała filozofia. To chyba najprostszy domowy trunek!

Keks wg przepisu Joli – bardzo ceniony przez jej restauracyjnych gości, który stanowi jeden z dodatków do herbaty i kawy.

500 g mąki

500 gram cukru pudru

500 gram masła

3 szklanki bakalii

skórka otarta z cytryny

8 dużych jaj

można dodać proszek do pieczenia

Piernikowy przekładaniec

Dzisiaj dalszy ciąg wypieków świątecznych. Od rana zagniotłam ciasto piernikowe (wg przepisu podanego niżej). Kilka godzin poczekało sobie w lodówce a następnie bardzo cienko rozwałkowałam, nakłułam widelcem, posmarowałam konfiturą z czarnej porzeczki, suto obłożyłam bakaliami skropionymi rumem. Na wierzch znowu cienka warstwa ciasta bardzo starannie dociśniętego i do pieca na ok. 30 minut.

 dekoracja – czekoladowe esy floresy

Pierogowa niedziela

Niedziela pod znakiem pierogów. Od rana lepiłam, lepiłam, lepiłam. Kiedy zaczynam zabawę pierogową (nie zdarza mi się to często) to już na całego. Z małą ilością nie ma co startować, bo pierogi domowe je się w ilościach… aż wstyd się przyznać. Tym razem z farszem z soczewicy. Oczywiście suto okraszone cebulką i do tego surówka z kiszonej kapusty. Najbardziej smakowały Natce. Panowie też pochwalili, ale z komentarzem – dobre, tylko szkoda że nie z mięsem…

a po pierogach lukrowanie wczorajszych wypieków

a teraz pokazały całą swoją krasę i zaręczam, że również słodycz

Zapach miodu, korzeni i rumu…

Pierwsze w tym roku pierniki już upieczone. Sprawnie mi poszło, bo robiłam w duecie z Natką a więc zgodnie ze skandynawską tradycją. Tam pieczenie pierników to wspólna „zabawa” mamy i dzieci. Zapach korzenny roznosi się po całym mieszkaniu. Pierniczki upieczone na tacach czekają na lukrowanie i ozdabianie. To niestety praca bardziej czasochłonna, ale za to można się wykazać nie lada inwencją i pomysłowością.

Moje ulubione pierniki, które robię już od kilku lat. Recepturę otrzymałam od Danusi.

1/2 kg miodu

2 szklanki cukru

1 kg mąki

2 całe jaja

2 łyżki przypraw korzennych (sama mielę – nie kupuję gotowych)

2 łyżki kakao

300 g masła

2 łyżeczki sody (rozpuszczonej w 4 łyżkach rumu)

miód + cukier + masło + kakao + przyprawy – rozpuścić. Dodać do mąki – wyrobić. Dodać jaja – wymieszać. Na koniec dodać sodę z rumem. Pozostawić na co najmniej 24 godziny. Potem już tylko wałkowanie, wycinanie, pieczenie…

Pora na pierniczki

Później, niż zwykle zabieram się za pierniki. Dzisiaj zagniotłam ciasto – wspaniałe, lśniące, pachnące miodem i korzeniami. Teraz czeka w lodówce. Jutro pieczenie. Lubię to zajęcie, bo wtedy w całym mieszkaniu roznosi sie wspaniały korzenny aromat, który niezmiennie kojarzy mi się ze świętami Bożego Narodzenia.

Wczoraj skończyłam podkładki w stylu vintage. I na tym do końca grudnia kończę zabawę z decoupage.