Weekend z wnusią

 

Od wieczornych godzin  piątkowych do niedzieli spędziliśmy uroczy, niezapomniany i szczęśliwy czas z Olenką. Rodzice zrobili sobie wycieczkę do Olsztyna zostawiając pod naszą opieką swoją pociechę. Nie spełniły się żadne nasze obawy. Olenka nie tęskniła, była radosna i jak zawsze bardzo aktywna. Różnorakim zabawom nie było końca. Bajki Tuwima cieszyły Olenkę najbardziej. A wśród nich prym wiodła “Rzepka”. Olenka tak osłuchała się z tą bajeczką, że potrafi po kolei wymienić wszystkich bohaterów, którzy zmagali się z wyciąganiem jędrnej i krzepkiej rzepki.

 

 

Malowanki flamastrem są bardzo fajne, chociaż czasem zdarza się, że ślady tej pracy zostają również na koszulce…

 

“…Babcia za dziadka,
Dziadek za rzepkę,
Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę! …”

 

 

Na kuchennym blacie

 

Z tego miejsca wszystko wydaje się bliższe i dostępniejsze. Tu poznać można różne ciekawe rzeczy, które fascynują i rodzą dziesiątki pytań. Stąd za oknem zobaczyć i podziwiać można ruchliwą ulicę, deptak na którym dzieje się tak wiele,  morze i czasem statek (dzisiaj niestety odpłynął). A pod wieczór z daleka świeci czerwony neon na Ergo Arenie i rząd latarni na deptaku.

W kuchni jest naprawdę fajnie, bo dużo się tu dzieje. Można by rzec, że odrabiamy tu z Olenką wspólne lekcje. Ja uczę się Olenkowego słownika wyrazów, których każdego dnia przybywa i choć nie zawsze udaje mi się zrozumieć, to przyznać muszę , że radzę sobie całkiem nieźle. Olenka jak gąbeczka chłonie każdy mój ruch, każde wypowiedziane zdanie. Poznaje coraz nowe kuchenne przedmioty i ich zastosowanie (wczoraj np. blender). Podziwiam z jaką łatwością przychodzi jej zapamiętywanie nowych pojęć i wyrazów.

 

 

Odmłodzony

 

Wiekowy łazienkowy staruszek został poddany kolejnemu liftingowi i moim zdaniem operacja przyniosła zadawalający efekt. Wygląda znacznie młodziej do czego w dużej mierze przyczyniła się zmiana koloru. Teraz zdecydowanie bardziej pasuje do nowego łazienkowego dywanika. Pracy było wcale nie mało. Dużo szlifowania, żeby zmatowić powierzchnię, na którą została nałożona farba akrylowa (trzy warstwy). Po całkowitym wyschnięciu akrylówki – przecierki, które nadały mu rustykalnego charakteru, mebla starego, porysowanego, z odpryskami.  A potem najprzyjemniejsza i najbardziej twórcza część  pracy – ozdabianie. Zastosowałam technikę decoupage. Dzięki temu taboret zyskał indywidualny, niepowtarzalny charakter. Bardzo długo zastanawiałam się nad motywem. Chciałam, żeby to było coś niebanalnego i chyba się udało…? Na koniec lakierowanie, lakierowanie…

Poświęciłam na tę pracę całą sobotę, ale było warto, bo zamierzony cel uzyskałam. Efekt moich sobotnich zmagań poniżej:

 

 

Tak wyglądał po pierwszym “liftingu”

 

 

U Babusi

 

Poniedziałek z Babusią Jagodą był bardzo sympatyczny i dostarczył wielu pięknych emocji. Olenka się “rozgadała” i nie są to już pojedyncze wyrazy, ale zdania składające się z dwóch, trzech słów. Mała “papużka” powtarza niemal każde słowo, często bardzo zabawnie. Porozumienie pełne. Fajnie nam razem. Olenka radosna, uśmiechnięta; babusia – szczęśliwa i dumna.

 

 

Finał

 

Pomimo upalnej soboty sfinalizowałam renowację krzesła. Wcześniej pomalowane zostało przetarte papierem ściernym, co pozwoliło uzyskać efekt shabby-chic, czyli charakterystyczne dla upływu lat postarzenie. Trochę go jeszcze udekorowałam stosując przy tym moją ulubioną technikę docoupage.

 

 

Krzesło doda uroku stonowanej niebiesko-szarej łazience. A na razie stoi na balkonie i “dosycha”.

 

 

Długo szukałam odpowiedniej maty łazienkowej.  I udało się znaleźć w http://www.impressionen.de/shop/produkt/badematte/5585449. Zdążyłam zamówić i otrzymać będąc na Wyspie. Fajnie razem wyglądają.

 

 

 

 

Para

 

Gołębia para – piękna artystyczna praca, przedwczoraj do mnie trafiła. To prawdziwa niespodzianka – prezent od mojej pracowej przyjaciółki. Jeszcze raz dzięki Alu!

Nie wiem gdzie ostatecznie przykucną. Na razie wędrują. Świetnie się komponują na parapecie, ale na komodzie wyglądają równie dobrze. Pewnie jeszcze kilka razy zmienią miejsce zanim  “zagnieżdżą” gdzieś na stałe. 

 

 

Z wizytą

 

Wizyta Natki i Tadzia

 

Atmosfera rodzinna, ciepła i radosna. Tadziu grzeczny, roztropny, uroczy. Zawojował nas kolejny raz i ciocię Anitę również.

 

 

 

Magiczne spojrzenie pełne uroku i czaru.