jagodowe decoupagowanie

Od dzisiaj – jedna z moich ulubionych tart. Ciasto francuskie w połączeniu z brokułami, mozzarellą, suszonymi pomidorami i ziołami to wspaniały mariaż smaków.

1 opakowanie ciasta francuskiego

1 brokuł

2 kulki sera mozzarella

kilka pomidorów suszonych w oliwie

2 jajka

1 mały jogurt naturalny

sól, pieprz

czosnek niedźwiedzi

przyprawa podlaska (suszone pomidory z czosnkiem i czarnuszką)

Brokuł ugotować al dente i pokroić w różyczki. Formę do tarty o średnicy 20 cm wysmarować masłem, wyłożyć ciastem francuskim i ponakłuwać  widelcem. Na cieście ułożyć różyczki brokuła, pokrojone w paseczki suszone pomidory i mozzarellę. Posypać przyprawą podlaską (suszone pomidory z czosnkiem i czarnuszką). W misce wymieszać jajka, jogurt, czosnek niedźwiedzi. Posolić i wylać na tartę. Z pozostałych skrawków francuskiego ciasta wyciąć paseczki i ułożyć na tarcie. Piec w piekarniku nagrzanym do 190 stopni przez 30 minut. 

Nalewkę z owoców dzikiej róży robię pierwszy raz. Podobno jest dobra, ma wytrawny głęboki smak. Ponieważ rośnie na mojej działce postanowiłam spróbować.

1/2 l owoców dzikiej róży

0,5 l czystej wódki

100 ml spirytusu

1 szklanka cukru

1/2 szklanki wody

Owoce róży należy nakłuć w kilku miejscach, wsypać do słoja, zalać alkoholem i odstawić na dwa tygodnie.

Po tym czasie przygotować syrop z wody i cukru, przestudzić i dolać do słoja z różą. Zamieszać i odstawić na kolejne dwa tygodnie.

Potem już tylko przecedzić, przefiltrować i rozlać do butelek.

Gwoli ścisłości: w słoju z różą znajdują się dwa pokrojone owoce pigwowca, które pozostały niezauważone na krzaku. Myślę, że dodadzą trochę aromatu nalewce.

Ciasteczkowa stonoga i tęczowy torcik – to moja propozycja na piąte urodziny Olenki. Wykonanie stonogi wbrew pozorom – bardzo proste. Potrzebne są ciasteczka (u mnie duńskie maślane),  krem czekoladowy lub maślany (u mnie czekoladowy), żelki, paluszki… i odrobinę wyobraźni.

Spontaniczny i naturalny zachwyt Olenki,  jej uśmiech i szczęście były dla mnie najwspanialszą nagrodą.  Warte zachodu okazały się starania babci  a radość była bezsprzecznie obopólna!

Tęczowy torcik

Biszkopt:

5 dużych jajek 

3/4 szklanki cukru

3/4 szklanki mąki pszennej

1/3 szklanki mąki ziemniaczanej

Masa:

150 g czekolady min. 70%

500 g mascarpone

150 ml kremówki

1 łyżka cukru pudru

Dodatkowo:

mały słoiczek konfitury truskawkowej

M&M’sy (2 paczki) pianki marshmallows

Poncz:

200 ml letniej wody

2 łyżki soku z cytryny

3 łyżeczki cukru

Białka oddzielić od żółtek i ubić na puszystą pianę. Do ubitej piany dodać stopniowo cukier i ubijać do momentu aż się rozpuści. Dalej miksując dodawać  żółtka. Obie mąki połączyć ze sobą i przesiać do ubitej masy z jajek. Miksować krótko na wolnych obrotach do chwili połączenia się składników.

Piec w piekarniku nagrzanym do 170 stopni przez około 30 minut (do suchego patyczka). Po wyjęciu z piekarnika biszkopt upuścić z wysokości około 50 cm na podłogę.

Przestudzony biszkopt przekroić na 3 części.

Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej i połączyć z mascarpone, cukrem i śmietanką miksując na wolnych obrotach tylko do momentu połączenia składników.

Pierwszy blat delikatnie nawilżyć ponczem i rozsmarować na nim połowę kremu. Przykryć drugim blatem, i również delikatnie nawilżyć a następnie posmarować konfiturą. Przykryć trzecim blatem i lekko docisnąć.

Pozostałym kremem pokryć wierzch i boki tortu.

Udekorować tworząc tęczę z kolorowych m&m’s – ów i chmurki z białych pianek marshmallows.

Tarta z cukinią to potrawa prosta, szybka i bardzo smaczna.

Składniki:

2 średnie cukinie ok. 700g

1 opakowanie ciasta francuskiego

1 mały jogurt naturalny

3 jajka

1 opakowanie mozzarelli (w kulkach)

2-3 łyżki parmezanu lub tartego ostrego żółtego sera

2 ząbki czosnku

1 mała cebula

3 łyżki posiekanej natki pietruszki

sól, pieprz, oliwa z oliwek, zioła (u mnie prowansalskie)

Cukinię pokroić w plastry, włożyć do garnka, zalać osolonym wrzątkiem i gotować 1-2 minut po czym odsączyć.

Formę do zapiekania wysmarować olejem, wyłożyć ciastem francuskim i ponakłuwać je widelcem.

Posiekać bardzo drobno cebulę ,czosnek i natkę pietruszki.

Kulki mozzarelli pokroić w cienkie plasterki.

Parmezan lub żółty ostry ser zetrzeć na tarce.

Do miski włożyć jogurt, jaja, czosnek, natkę pietruszki, cebulę, mozzarellę, parmezan lub ser i dokładnie wymieszać. Doprawić solą, pieprzem i ziołami (u mnie prowansalskie).
Mieszankę jogurtowo-serową wylać na ciasto francuskie.

Ułożyć na niej dokładnie odsączone plastry cukinii,  skropić całość oliwą i wstawić do piekarnika nagrzanego do 190 stopni C na około 45 minut.

Te trzy piękne dynie nieprzeciętnych rozmiarów przywiozłam z Podlasia. Rosły na ekologicznym bardzo urodzajnym warzywniaku Jasia. Teraz pysznią się na moim blacie kuchennym i nikt nie może przejść obok nich obojętnie.  Często patrząc na nie wspominam Jasia grządki, których dynie były niewątpliwie największą ozdobą. Przywodzą mi też wspomnienie pięknych upalnych sierpniowych dni spędzonych na moim ukochanym Podlasiu.

Niestety dwie mniejsze są już w słoikach i w zamrażalce (mus). Pozostała do przetworzenia największa, która prędzej czy później podzieli los swoich poprzedniczek.

Dżem dyniowo-gruszkowy

1 kg dyni obranej i pokrojonej w kostkę

1 kg gruszek obranych i pokrojonych w kostkę

2 limonki (sok z dwóch i skórka z jednej)

1 i 1/2 szklanki cukru

1 łyżeczka cynamonu

Owoce obrałam i pokroiłam na dość drobne kawałki. Wrzuciłam do garnka o grubym dnie, dodając około 1/2 szklanki wody. Gotowałam powoli około godziny, aż woda odparowała.

Dodałam cukier, sok z limonek i pokrojoną w drobne paseczki skórkę z limonek (uprzednio sparzoną). Wymieszałam i gotowałam dość często mieszając aby nie dopuścić do przypalenia – do momentu aż uzyskałam odpowiednią konsystencję. Na koniec dodałam cynamon. 

Gorący przełożyłam do słoiczków i po zakręceniu odwróciłam do góry dnem.

Dżemik jest pyszny.

Dżem dyniowo-jabkowy

• 2 kg obranej i pokrojonej w kostkę dyni
• 2 kg jabłek Antonówek (pokrojonych w kostkę)
• 3 szklanki cukru
• 3 cytryny
• 10 goździków
• 2 łyżeczki mielonego cynamonu
• 1 szklanka wody

Pokrojoną dynię z goździkami dusiłam pod przykryciem na malutkim ogniu do momentu aż zaczęła się rozpadać. Cytryny obrałam ze skórki (tylko tę żółtą część), zagotowałam dwukrotnie zmieniając wodę a następnie pokroiłam w bardzo cienkie paseczki i dodałam do dyni.  Kiedy dynia zmiękła dodałam pokrojone w kostkę jabłka, cukier oraz wyciśnięty sok z cytryn. Wymieszałam i smażyłam bez przykrycia aż jabłka się rozpadły a dżem zgęstniał. Na koniec dodałam cynamon i wrzący dżem przełożyłam do wyparzonych słoików. Zakręciłam i odwróciłam do góry dnem.

Dżem jest naprawdę doskonały.

Marynowane dyniowe kuleczki i gwiazdki – smaczny dodatek do wędlin i mięs.

• około 2 kg dyni
• 2 szklanki octu 10%
• 2 szklanki wody
• 1 duża cytryna
• 2 szklanki cukru
• 1 łyżka goździków
• kawałek kory cynamonu
• kawałeczek świeżego imbiru około 3 cm

Dynię oczyściłam z pestek i włókien, obrałam ze skórki. Z miąższu wykroiłam kuleczki specjalną łyżeczką. Ocet zmieszałam z wodą, zalałam dynię i wstawiłam na noc do lodówki. Imbir obrałam, pokroiłam w paseczki. Cytryny obrałam ze skórki (tylko tę żółtą część), zagotowałam dwukrotnie zmieniając wodę a następnie pokroiłam w bardzo cienkie paseczki. Następnego dnia dynię odcedziłam z zalewy. Do zalewy dodałam cynamon, cukier, goździki, skórkę cytrynową oraz imbir. Po wymieszaniu zagotowałam. Do wrzącej zalewy dodałam dynię i gotowałam na wolnym ogniu około 30 minut. Gorącą dynię przełożyłam  do słoików razem z przyprawami, zakręciłam wyparzonymi nakrętkami i odstawiłam do ostygnięcia do góry dnem.