Tarta ze szparagami

Moje pierwsze w tym roku szparagowe danie 🙂

Ciasto kruche:

  • 150g mąki pszennej
  • 120g masła
  • jajko
  • 1 łyżeczka soli

Nadzienie:

  • 1 pęczek zielonych szparagów
  • 200g śmietany 18 %
  • 1 jogurt naturalny (180 g)
  • 1 szklanka startego parmezanu + do posypania po upieczeniu
  • 2 jajka
  • pomidorki koktajlowe (10 sztuk)
  • zioła prowansalskie (1 łyżeczka) sól i pieprz do smaku
  1. Zagnieść wszystkie składniki ciasta kruchego. Ciasto owinąć w folię spożywczą i wstawić do lodówki na około 30 minut.
  2. Szparagi umyć i odłamać zdrewniałe końcówki. Włożyć do wrzącej osolonej wody i blanszować przez 5 minut. Odcedzić. Przełożyć na chwilę do lodowatej wody aby nie straciły koloru, po czym odcedzić.
  3. Parmezan zetrzeć na drobnej tarce.
  4. Pomidorki umyć, osuszyć i przekroić na pół.
  5. Śmietanę i jogurt wymieszać z jajkami, ziołami prowansalskimi, solą i pieprzem. Dodać starty parmezan.
  6. Formę na tartę wysmarować masłem. Ciasto rozwałkować i przełożyć do formy wyklejając również wysoko brzegi.
  7. Zapiec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni C przez około 10 minut.
  8. Wyjąć z piekarnika i po lekkim ostudzeniu wypełnić ciasto masą śmietanowo-jajeczną.
  9. Na masie ułożyć szparagi i pomidorki starając się utworzyć z nich swoistą dekorację 😉
  10. Piec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni C przez 25 – 30 minut.
  11. Upieczoną tartę posypać startym parmezanem.

Ogranicz się dla dobra naszej planety

Dzisiaj minimalizm trafił do mainstreamu. Może mogę być modna przez nie kupowanie? Co zrobić z tym co zatłacza niepotrzebnie nasze szafy? Jeśli czegoś nie założyliśmy przez rok, to znaczy że nie jest nam potrzebne? Zanim jednak cokolwiek wyrzucimy a tym samym zasilimy wysypiska warto nadać mu “drugie życie”?

Niech filozofia zero waste – generowanie jak najmniej odpadów towarzyszy nam na co dzień.

Niepotrzebne obuwie, ubrania, meble i inne gadżety można oddać, sprzedać lub wymienić. To takie proste 🙂

Za darmo wszystko zniknie w mgnieniu oka. Lepsze to niż śmietnik. Zatem opróżniajmy nasze szafy – zachęcam.

Ja w tym miesiącu “pozbyłam się” kilku rzeczy (i bynajmniej nie trafiły na śmietnik!) Nie zamierzam na tym poprzestać 😀

Wafle kakaowe

Wafle kakaowe to przepis mojej Mamy najlepszy na świecie 🙂 Tym razem z okazji pierwszej komunii świętej Tadzia. Konsultacji udzielała mi Ela, która już nie jeden raz powielała ten przepis. Rady Eli okazały się owocne. Wafle wyszły na medal 😀

  • 3/4 szklanki cukru
  • 1/3 szklanki wody
  • 4 czubate łyżki dobrego kakao
  • 200 g masła
  • 4 łyżki konfitury z czarnej porzeczki

Przesiane kakao połączyć z cukrem. Dodać wodę, wymieszać. Gotować na małym ogniu przez około 5 minut. Masę kakaową zdjąć z ognia, dodać masło. Mieszać do momentu rozpuszczenia masła. Do przestudzonej masy dodać 4 łyżki konfitury z czarnej porzeczki (opcjonalnie) Wymieszać.

Smarować wafle masą i układać jeden na drugim. Gotowe obciążyć deską, która przykryje całą powierzchnię wafli. Na desce postawić coś ciężkiego np. garnek z wodą. Odstawić w chłodne miejsce na parę godzin. Pokroić na dowolnej wielkości kawałki. Smacznego 😉

Pokrojone wafle z racji tak doniosłej okazji ozdobiłam roztopioną czekoladą 😉

Focaccia na majówkę

Składniki na dużą blachę z piekarnika.

  • 450 g maki pszennej
  • 1 opakowanie (7 g) suszonych drożdży lub 40 g świeżych
  • 100 g masła
  • 250 ml wody
  • 2 jaja
  • 2 płaskie łyżeczki soli
  • 3 łyżki oliwy
  • szalotka, żółta papryka, oliwki, rozmaryn, szczypior, rozmaryn, natka pietruszki, tymianek, majeranek (do dekoracji). Można do dekoracji użyć innych składników, wg uznania 😉

W rondelku roztapiamy masło, następnie lekko studzimy.

Mąkę łączymy z solą i suszonymi drożdżami. Dodajemy przestudzone masło, wodę i jaja. Wszystko mieszamy i dokładnie wyrabiamy w celu napowietrzenia ciasta.

Wyrobione ciasto przykrywamy ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia na około 1 godzinę.

Po tym czasie ciasto powinno podwoić objętość. Przekładamy ciasto na blachę wyłożoną papierem do pieczenia posmarowanym oliwą. Ręką zwilżoną oliwą równomiernie rozkładamy ciasto na całą powierzchnię blachy. Palcami robimy w cieście zagłębienia i całość skrapiamy oliwą.

Wierzch ciasta ozdabiamy jak umiemy 😉

Pieczemy w nagrzanym do 190 stopni piekarniku przez około 10 – 15 minut.

Jeszcze ciepłą podałam na lunch z oliwkami w oliwie z ziołami i czosnkiem. Mniam, pychota 😀

Podwójnie czekoladowe muffiny

Wspaniałe, podwójnie czekoladowe muffiny upieczone z okazji majówki 😉 Pyszne zwłaszcza dla miłośników czekolady. Polecam 🙂

  • 35 g masła
  • 100 g gorzkiej czekolady
  • 3/4 szklanki cukru
  • 1 cukier waniliowy
  • 2 jaja
  • 2 szklanki mąki
  • 180 g jogurtu naturalnego
  • 2 łyżki śmietany
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • czekolada jako nadzienie babeczek (u mnie czekolada z amaretto)*
  • szczypta soli
  • rodzynki opcjonalnie

* zamiast czekolady można nadziać babeczki kulkami rafaello 😉

Masło i czekoladę roztopić i odstawić do przestudzenia. Mąkę połączyć z proszkiem do pieczenia, solą i cukrem. Dodać do nich przestudzoną masę maślano-czekoladową, jogurt, śmietanę i jaja – wymieszać.

Formę do muffinek wyłożyć papilotkami. Do nich nałożyć po łyżce ciasta, kostkę czekolady i kilka rodzynek (lub kulkę rafaello), przykryć drugą łyżką ciasta. Piec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni C przez 20-25 minut.

Kiszone rzodkiewki, papryka i czosnek

Pierwsze w tym roku kiszone warzywa. Na tapetę poszły rzodkiewki, papryka i czosnek. Zalewa jak zwykle w proporcjach na 1 litr wody czubata łyżka soli.

Po 6 dniach kiszonka gotowa do spożycia. Rzodkiewki w trakcie procesu kiszenia zmieniły kolor na jasnoróżowy. Nie są już tak urokliwe jak w momencie wkładania do słoja, ale za to ich walory smakowe a przede wszystkim zdrowotne całkowicie rekompensują tę zmianę 😉

Złote jaja

Moje tegoroczne jaja – wydmuszki w kolorach srebra i złota. Prezentują się całkiem nieźle 😉 Czas na ich wykonanie znalazłam dopiero po świętach 😀

Wszystkie wydmuszki (czyli żmudne opróżnianie skorupek z ich płynnej zawartości) wykonała Jola, jak zwykle precyzyjnie i jak zwykle niezawodnie. Dzięki bardzo 🙂

Mazurek bakaliowy

Mazurek z bakaliami i kwaskowym limonkowym lukrem. Nie zawiera tłuszczu (ciasto jak na biszkopt), ale dużo bakalii (jak w keksie).

Nasączenie herbatą z alkoholem dodaje aromatu i wyrazistości. Całość dobrze komponuje się z limonkowym lukrem. Smakuje najlepiej następnego dnia po nasączeniu. Dekoracja według uznania 😉

Ciasto:
5 jajek

160 g cukru
1 opakowanie cukru waniliowego
350 g mąki + 2 łyżeczki proszku do pieczenia
50 g suszonej śliwki
100 g suszonych daktyli
100 g drobnych rodzynek
100 g migdałów w skórce

100 g suszonych fig
3 łyżki skórki pomarańczowej smażonej lub kandyzowanej


Nasączenie:
1/2 szklanki zaparzonej czarnej herbaty (użyłam earl grey)
4 łyżki (rumu, brandy lub innego alkoholu)


Lukier:
300g cukru pudru
sok wyciśnięty z 1 i 1/2 limonki


Ozdoby:
według uznania

Bakalie drobno pokroić (oprócz rodzynek).

Jaja ubić z cukrem i cukrem waniliowym, aż powstanie puszysta piana.

Stopniowo dodawać mąkę z proszkiem do pieczenia (w kilku partiach).

Dodać bakalie – wymieszać łyżką.

Ciasto przełożyć do blaszki o wymiarach 25x30cm lub większej (wtedy ciasto będzie bardziej płaskie) wyłożonej papierem do pieczenia lub posmarowanej masłem. Piec w temperaturze 180 stopni funkcja góra – dół przez około 30 minut. Po wyjęciu z pieca odstawić, aby trochę przestygło.

Zaparzyć pół szklanki mocnej herbaty. Kiedy przestygnie dodać alkohol. Ciasto wyjąć z blaszki i ponakłuwać widelcem. Następnie nasączyć równomiernie herbatą.

Cukier puder utrzeć z sokiem z limonki (lukier ma być dosyć gęsty).

Rozsmarować najpierw cienką warstwę lukru na wierzchu ciasta, odczekać z 5-10 minut i rozsmarować pozostały lukier. Ciasto dowolnie udekorować.

Z podanej porcji wyszły mi 2 okrągłe mazurki mini oraz prostokątny o wymiarach 22/30 cm, z którego zrobiłam trzy niewielkie mazurki 😉

Wiosna! Końskie zaloty.

Bez mała każdego dnia odwiedzamy sopocki hipodrom. To wymarzone miejsce do spacerów. Blisko 40 hektarów powierzchni zielonej. Jest więc gdzie chodzić, zachwycać się naturą i przede wszystkim obcować z końmi. Obserwowanie koni bardzo relaksuje i zawsze pozytywnie nastraja 🙂

Końskie zaloty … 😉 Ta para wyraźnie ma się ku sobie 😀

Piękna klacz. Uwielbiam takie umaszczenie. Wyjątkowo urocza i niezwykle ufna 😀

Lubią bardzo zainteresowanie człowieka. Z ufnością podchodzą i oczekują dawki czułości.

Ten niewielki konik był tego dnia wyjątkowo rozbrykany 😉 Wulkan energii…

W tle sopocka szkoła nr 2, którą przed laty kierował Rysiu 😛

“Popatrzcie w oczy konia. Jest w nich tyle mądrości, ale także niepokój. Od nas zależy, czy będzie w nich także zaufanie.” (Wilhelm Museler)

Kruche “jajeczka”

Kruche ciasteczka w kształcie jajeczek w sam raz na Wielkanocny stół 😉 Polukrowane i ozdobione niczym tradycyjne pisanki ucieszą zwłaszcza naszych milusińskich.

  • 350 g mąki pszennej
  • 200 g masła 
  • 3 żółtka
  • 2 łyżki kwaśnej śmietany 
  • 1/2 szklanki cukru pudru
  • szczypta soli 
  • 2 łyżki wody różanej (doda ciastkom nutę różaną) lub 2 łyżeczki ekstraktu waniliowego (doda ciastkom nutę waniliową)

lukier:

  • 1 białko 
  • 1 szklanka cukru pudru 

Wszystkie składniki na ciasto kruche zagnieść szybko na gładką i jednolitą masę. Schłodzić w lodówce. Ciasto podzielić na kilka części. Każdą wałkować na grubość około 0,5 cm i wykrawać foremką jajeczka. Wykrojone ciastka przełożyć na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Ciastka piec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez 9 – 10 minut.

Białko jaja zmiksować na wolnych obrotach z cukrem pudrem do uzyskania gładkiej konsystencji. Polukrować ostudzone ciasteczka a następnie ozdobić roztopioną czekoladą i cukrowymi ozdobami.